Wbrew pozorom nie jest to książka dla dzieci, aczkolwiek nie ma tam nic dla dzieci niestosownego. „Mysza” to wielowarstwowa, ciepła opowieść o życiu dziwnej i z pozoru niedobranej pary outsiderów, którzy bardzo pragną akceptacji. I bardzo się kochają. I są dla siebie dobrzy – mimo codziennych utarczek słownych. Miłość i wzajemna troska pozwala im przetrwać w świecie obcym i obojętnym, a nawet patrzeć na ten świat z humorem.
Mysza napisana jest trochę niegramatycznie – tak jak może pisać ktoś, kto jest maniakiem hiperpoprawności do tego stopnia, że pozwala sobie na łamanie wszelkich reguł języka. Nawet w tytule. Zresztą, zamiast się wymądrzać, oddajmy głos bohaterowi, tak oto wypowiadającemu się o książce, w której żyje: - Więc jest to (..) powieść psychologiczna, epizodyczna lecz zarazem konceptualna, z elementami szufladkowej, z leciutkim dodatkiem klucza, ale tylko leciutkim, bo klucz zawęża grono odbiorców, pełna uroczych neologizmów, zabawnych pleonazmów, odkurzonych archaizmów, gier słów i skojarzeń, wychodząca z wdziękiem poza ramy języka i wkraczająca w metajęzyk. (…)
Poznajemy w niej istoty zaplątane w nie swoje środowisko, w inny świat, a może w inną epokę. To może być o artystach, imigrantach, bezrobotnych, ubogich, starych lub niepełnosprawnych, słowem o wszystkich wyrzuconych na margines. O tym jak z godnością, a nawet z humorem, znoszą swój los. Jak we wzruszający sposób walczą o prawo do życia. Jest też o tolerancji i wybaczaniu. O głodzie akceptacji. Ale przede wszystkim jest to rzecz o miłości.
Możesz dodawać nowe lub edytować istniejące tagi opisujące książkę. Pamiętaj tylko, że tagi powinny być pisane małymi literami oraz być dodawane pojedynczo: