"Była prawie północ, kiedy pojawił się w jej domu kilka dni przed wyjazdem i mimo, że ich ostatnie spotkanie było plus minus nieskończoność temu, to po karku przeszedł jej dreszcz. Jeszcze nie minął drzwi łazienki w holu a już zaczęła go wielbić i nienawidzić na przemian.
Był jak tworzywo sztuczne. Służył krótko a rozkładał się wieki, wpuszczając w międzyczasie do gleby trujące substancje. I jeśli kiedykolwiek miałaby jednym słowem określić dwoistość uczuć to przybrałoby pewnie jego imię. Nie dała się wtedy odurzyć jego zapachem bo już wcześniej odurzyła się czerwonym Chardonnay. Jego słowa przelatywały jej przez głowę zupełnie bez echa i była bardzo wdzięczna swoim uszom, że nie robiły notatek. Tego wieczora była jak zielona herbata, nie przepuszczała toksyn do organizmu i dawała spokój. Ale nie zawsze tak było. Nie zawsze potrafiła zaufać sobie będąc w sąsiedztwie jego oczu i nie skusić się smak jego ust."
Dodał: betis83
Dodano: 28 I 2013 (ponad 12 lat temu)