Ożyły nagle wspomnienia z dzieciństwa spędzonego na wsi. W tamtych czasach w każdym marnie oświetlonym wiejskim sklepiku, gdzie sprzedawano nici do szycia i wyschnięte jak kalosz jarzyny, zawsze można było dostać paczuszki w przejrzystym woskowanym papierze, których etykietki głosiły: Wytwórnia biszkoptów Lachaume. Były też herbatniki Lachaume i wafle Lachaume, a wszystko to zresztą miało podobny, trochę kartonowy smak. Od tamtych czasów nic o Lachaume’ie nie słyszał. Nie widywał również kalendarzy z obrazkiem przedstawiającym chłopca o przesadnie różowych policzkach i głupkowatym uśmiechu, zajadającego wafel Lachaume’a, i rzadko jedynie gdzieś na zapadłej wsi zdarzało mu się spotkać na jakiejś ścianie to nazwisko, mniej lub więcej wyblakłe.
Możesz dodawać nowe lub edytować istniejące tagi opisujące książkę. Pamiętaj tylko, że tagi powinny być pisane małymi literami oraz być dodawane pojedynczo: