Dodano: 21 XI 2012, 22:26:50 (ponad 12 lat temu)
NAPRAWIANIE NATURY
Natura w swej mądrości zdecydowała, że wszystko powinno się równoważyć. Czyżby z tego powodu silniejsi fizycznie mężczyźni okazali się słabsi moralnie? Przykłady popierające tę tezę można mnożyć w nieskończoność, chociaż wkrótce może się to zmienić, gdyż kobiety starają się im dorównać nawet w tej dziedzinie.
Teresa Ewa Opoka, autorka powieści „Naprawa i wypożyczanie mężczyzn” jest dobrą obserwatorką. Wyposażona w talent, wspaniałą wyobraźnię i poczucie humoru snuje zabawną a jednocześnie gorzką opowieść o próbach naprawiania natury człowieka.
Pomysł jest kapitalny. Krystyna i Cyprian to zgodne, szczęśliwe małżeństwo z przeszło pięćdziesięcioletnim stażem. Są zdrowi, energiczni, postanawiają więc w odzyskanym po wielu latach sądzenia się z miastem domu założyć firmę zajmującą się naprawą i wypożyczaniem mężczyzn. Skoro można naprawić pralkę lub samochód, dlaczego nie zająć się człowiekiem, a konkretnie mężczyzną, gdyż jak im się wydaje, to właśnie on najczęściej się psuje? Doszli do wniosku, że przed śmiercią powinni podzielić się własnym doświadczeniem, wpłynąć na poprawę życia jak największej ilości rodzin, spełnić marzenia komu się tylko da, podarować ludziom chwilę radości i szczęścia.
Ich entuzjazm i sukcesy nadzwyczaj szybko rozwijającej się firmy zwanej w skrócie Punktem sprawiają, że przerażeni i sceptyczni członkowie rodziny z czasem zmieniają zdanie i decydują się im pomóc. Syn właścicieli Michał, poważany notariusz, staje się panem do towarzystwa. Zgłębianie kobiecej duszy jest najwidoczniej o wiele przyjemniejsze niż roztrząsanie prawniczych kruczków. Wnuk Bartek, student dwóch fakultetów, zmieniający dziewczyny jak rękawiczki także znajduje tu wielkie pole do popisu. Potrafi uwieść nawet starszą od siebie Alicję, która ucieka od męża wraz z dzieckiem. A ponieważ to, co zdobyte, przestaje być dla niego atrakcją, wkrótce odwozi ją z powrotem do matki. Jak widać moralność Kalego dotyka nawet członków tej rodziny. Popierała go bowiem zarówno matka jak i babcia, tylko dziadek stanowczo się sprzeciwiał. Wygląda na to, że kobiety psują się równie często jak mężczyźni.
Dzięki synowej Oliwii, która pracuje w szkole, do Punktu trafia wiele zatrudnionych w niej osób. Mamy tu próbującą się odnaleźć po chorobie nowotworowej Matyldę, dorabiającą po godzinach jako sprzątaczka nauczycielkę historii Ninę, pracujące w księgowości Kaśkę i Lidię oraz fizyka Filipa, który na stałe zatrudnia się w Punkcie. Tam w nowoczesnym laboratorium ma szansę na karierę naukową.
Jakie usługi oferuje Punkt i czemu one służą? Samotne kobiety mogą wypożyczyć mężczyznę, który zapewni towarzystwo, wzbudzi zazdrość w zobojętniałym mężu, a bywa, że przekształci się w kochanka, część z nich bowiem posuwa się dalej niż powinno. Cóż, krew nie woda!
Ale to nie wszystko. Punkt potrafi spełniać marzenia! Co prawda zamiast złotej rybki, siedmiomilowych butów lub latającego dywanu udostępnia telefon komórkowy, dzięki któremu pięćdziesięcioletnia Irena może się wcielić w siedemnastoletnią, piękną i gibką Mariannę żyjącą na przełomie XVIII i XIX wieku w Anglii, ale to nic dziwnego, wszak czasy się zmieniły!
Można też zdecydować się na kąpiel, którą z okazji pięćdziesiątej rocznicy urodzin zafundowała sobie Barbara i ulec cudownej metamorfozie – powrócić do sylwetki sprzed dwudziestu lat, spotkać swą pierwszą miłość i pozostać z ukochanym. Któż nie marzył o tym, by odwrócić czas i naprawić błędy młodości?
Oferta jest bogata. Każdy może skorzystać z innej opcji. Czasem jednak efekty wyborów obracają się przeciwko klientom. Joanna wynajmując mężczyznę o arystokratycznym wyglądzie nie spodziewała się, że wejdzie w akcję filmu. Okazuje się, że stoi przed nią Ordynat Waldemar Michorowski, który zwraca się do niej jak do swojej ukochanej Stefci. Perypetie Joanny i Waldiego nie pokrywają się z oryginałem, lecz szczęścia jej nie przynoszą. Historia kończy się rozwodem z jej winy, mąż bowiem wynajął detektywa. Czyżby nastąpiła awaria i zamiast naprawy męża doszło do zepsucia żony?
Niektórym wystarcza udział w oferowanych przez Punkt szkoleniach. Można się tu dowiedzieć, że mężczyźni dzielą się na: normalnych, choleryków i wampirów, przy czym najtrudniej poprawić tych ostatnich. Uczą tu również tańca, prawienia komplementów, kupowania i wręczania kwiatów oraz przytulania i wyznawania żonie miłości przy każdej nadarzającej się okazji. Okazuje się bowiem, że to, co na początku tak łatwo przychodziło, teraz nie chce wydostać się przez zaciśnięte gardło. Jak odnaleźć uczucia sprzed lat? Najczęściej tlą się jeszcze stłumione czasem i szarą, zabieganą codziennością. Czy dobre chęci wystarczą, by je rozpalić na nowo?
„Naprawa i wypożyczanie mężczyzn” to oryginalna, sprawnie napisana powieść, którą warto przeczytać. Nie należy się przy tym spieszyć, by nie przeoczyć tego, co najważniejsze. Z jednaj strony pobudza ona bowiem do śmiechu, z drugiej skłania do głębokich przemyśleń. Każda z występujących tu osób jest świetnie zarysowaną indywidualnością, uwikłaną w mniej lub bardziej osobliwe meandry życia. Książka dotyczy w zasadzie życia ludzi dojrzałych. Tak jakby z wiekiem przybywało problemów! I chociaż historie te są czystą fantazją, to jednak coś nam przypominają. Niespodziewanie możemy tu bowiem odnaleźć portret swojego znajomego, sąsiada lub członka rodziny. Autorka nie oszczędza nikogo. Kobiety na przykład to według niej wiecznie ze wszystkiego niezadowolone jędze. Może dlatego mężowie tak często je zdradzają? Zresztą kobiety odpłacają im tym samym. W efekcie małżeństwa mają coraz mniejsze szanse na to, by przetrwać. A przecież początkowo świata nie widzieli poza sobą. Gdzie się to zauroczenie podziało? Co ich tak zmieniło? Dorosłe dzieci zapominają o starych, osamotnionych rodzicach. Pochłonięte pracą, rodziną oraz spotkaniami z rówieśnikami nie mają czasu nawet zadzwonić. Mężczyźni bywają nieodpowiedzialni, niechlujni, leniwi i agresywni. Nie jest to miły obraz, warto jednak mu się przyjrzeć, bo bez zrozumienia na czym polega błąd, nie da się go naprawić.
Od początku swego istnienia człowiek pragnie szczęścia. Książka Teresy Ewy Opoki uświadamia nam , jak często go nie dostrzegamy lub przez nieuwagę, zaniedbanie czy brak dobrej woli marnujemy. Oczekujemy, że samo do nas przyjdzie i pozostanie na zawsze. A ono wymaga pielęgnacji, jest bowiem, jak twierdził S.T. Coleridge „kwiatem powoli rosnącym” i „nie polega na szczęściu, ale na jego osiąganiu” (Dostojewski).
Wanda
Użytkownik nie wystawił oceny książce.