Dodano: 10 XI 2013, 11:46:18 (ponad 11 lat temu)
Nie sądziłam, że autorce uda się mnie rozczarować, skoro po pierwszej części moje wymagania były minimalne.
Mam wrażenie, że druga część trylogii to właściwie to samo co pierwsza, ale w jeszcze gorszym wydaniu.
Niestety po raz kolejny zostałam zasypana tymi samymi słowami połączonymi byle jak. Kiedy widzę znów wyrażenia typu: "moja wewnętrzna bogini", albo "moja podświadomość", mdli mnie. Ile razy można pisać to samo? Ciągle powtarzane są "o rany", "o mamusiu" i inne teksty, które skutecznie niszczą zawiązki erotycznego nastroju. O ile pierwszą część przeczytałam dość szybko i (pomimo licznych błędów) atmosfera trochę mi się udzieliła, to tutaj raczej wymęczyłam tę książkę. Naprawdę chciałam przeczytać coś lekkiego, może nieco głupawego i romantycznego, ale to jest durne aż do przesady. Wiele razy miałam wrażenie, że to co mówią bohaterowie nie jest adekwatne do sytuacji, że czymś się przejmują nieproporcjonalnie za bardzo lub za mało.
Rozumiem - seks się sprzedaje. Ale dlaczego to musi być w wersji obrażającej inteligencję czytelnika?
Miałam ochotę wypisać wszystkie błędy i liczne powtórzenia autorki (ktoś to chyba nawet dobrze opisał na "Lubimy czytać"), ale w sumie szkoda na to czasu.
Po raz kolejny cieszę się, że nie wydałam ani grosza na ten bełkot.
Kiedy widzę, że internauci dają tej książce wysokie oceny, chce mi się prawie płakać.
Oceniam książkę na: 2.5