Bajka została napisana przez wybitnego psychologa Elliota Aronsona oraz jego wnuczkę Ruthie. Ta wspólna praca to przykład na to, jak można wykorzystać tworzenie opowieści do rozwiązywania różnych problemów.
Elliot Aronson przyznał, że jego ulubioną metodą nauczania jest opowiadanie historii, które w obrazowy sposób objaśniają złożone i abstrakcyjne zagadnienia oraz sprawiają, że zapadają słuchaczom w pamięć.
Kiedy okazało się, że jego sześcioletnie wnuczka Ruthie ma poważne kłopoty z czytaniem i może nie przejść do drugiej klasy, wpadł na pomysł, aby wspólnie z nią wymyślić historię. Ponieważ sam (ze względu na chorobę siatkówki) ledwo już widział, każde słowo, które wspólnie wymyślili spisywał wielkimi literami na kartkach.
Tak się spotkało dwóch autorów: „jeden nie potrafił czytać, drugi z kolei nie mógł prawie odgadnąć litery nawet dużego rozmiaru”.
Aronson prosił wnuczkę, by co jakiś czas przypominała mu, co działo się na początku powieści. Układanie historii było dla niej niezwykle interesujące, nie wiązało się ze stresem, dlatego z wielkim zapałem szukała liter i „Po kilku dniach potrafiła czytać całe zdania, a po miesiącu nie mogła przestać czytać”.
„Przygody Rózi i chłopca o imieniu Dziadek” to doskonały przykład na to, że najprostsze metody bywają najskuteczniejsze oraz dowód, że dzieci potrafią zrozumieć o wiele więcej, niż nam się może wydawać.