Dodano: 31 V 2013, 22:21:58 (ponad 12 lat temu)
Autorka bardzo uprościła sobie zadanie, co według mnie było złym posunięciem. Przez większą część książki nie ma w ogóle głównego bohatera - Mikael'a. Mimo, że nie jest on moim ulubionym bohaterem to przypadł mi do gustu już w pierwszej części. Tęskniłam za nim w pewien sposób, nie mogąc doczekać się kiedy wróci. A kiedy wrócił? Wtedy się zawiodłam.
Było jednak też dużo plusów, na pewno więcej niż w pierwszej części. Drugi tom serii "Scarlett" bardzo mnie emocjonalnie rozgarnął. Nawet po odłożeniu książki przez długi czas czułam smutek i wzruszenie. Czytając ją wieczorem bardzo wczułam się w tytułową bohaterkę. Czułam się tak, jak ona - raz szczęśliwa, raz smutna albo nawet i zła. Przez tę mieszaninę emocji nie potrafiłam się na niczym skupić. (...)