Dodano: 19 II 2012, 17:00:54 (ponad 13 lat temu)
Zazwyczaj sięgam po książki, które odrywają mnie od swojego życia, własnych problemów i pozwalają skupić się na życiu bohaterów. Zapominam wtedy, że jestem właśnie w drodze do pracy w pociągu relacji Tarnów – Kraków i żyję sobie w zupełnie innej czaso – przestrzeni. Z tą książką zetknąłem się w swojej pracy w przededniu urodzin i czytałem ją chcąc nasycić się nadzieją, że starość, która czai się już za moimi plecami, nie będzie taka straszna. Nic bardziej złudnego. Treść książki w zderzeniu z naszą polską rzeczywistością może napełnić czytelnika tylko goryczą i poczuciem beznadziei. Pracując do 67 lat, bez właściwej opieki zdrowotnej, przy ogromnym bezrobociu, wielu Polaków nie dożyje wieku emerytalnego, więc ZUS nie będzie im płacił emerytury, a Polska już jest i nadal będzie źródłem niemal darmowej siły roboczej dla Europy! Nie jest też do końca prawdą, że „starzy ludzie są zdrowymi nosicielami wartości, które zanikają i posiadaczami mądrości, której desperacko potrzebujemy'. Są zdemoralizowani przez komunę, która wtłoczyła im w podświadomość, że ich religijność powinna się kończyć za drzwiami kościoła, że życie sobie, a wiara sobie. Jeszcze będąc w trakcie lektury nie wytrzymałem nerwowo i napadłem na dwoje starszych ludzi za to, że demoralizują młodzież, a powinni być „zdrowymi nosicielami wartości, które zanikają”. W naszej rzeczywistości i przy obecnej polityce, żadem właściwie wiek od dzieciństwa do starości nie jest czasem nadziei, ponieważ nadzieje i marzenia niemal wszystkich rozbijają się w zderzeniu z twardą rzeczywistością.
Oceniam książkę na: 5.0