(...) Joni spojrzała w górę i zobaczyła twarz nafciarza wyrażającą dezaprobatę. Stał na wąskiej platformie zawieszonej ponad poziomem wiertła.
– Pan mnie nie zna – krzyknęła – ale...
Przyłożył rękę do ucha i potrząsnął głową na znak, że nic nie słyszy w nieustającym hałasie ludzi i maszyn. Zaświtała jej pewna myśl, która ją przeraziła. Gwałtowne uderzenie wiatru to przerażenie jeszcze spotęgowało. Wtem przypomniała sobie powód przybycia tutaj. Przyłożywszy obie ręce do ust na kształt megafonu, krzyknęła jak mogła najgłośniej.
– Jak mogę się tam dostać?
– Nie wolno! – wrzasnął, podkreślając ważność swych słów nie znoszącym sprzeciwu ruchem palca. Joni zdała sobie sprawę, że właśnie polecił jednemu z sześciu ludzi pracujących przy szybie pozbyć się jej, lecz ona doszła zbyt daleko, by się teraz cofnąć. Mimo lęku wysokości szła w kierunku platformy, na której leżało kilka kawałków rury. Do jednej z nich przytwierdzone było narzędzie w kształcie kotwicy. (...) [edytuj opis]
Czytelnicy tej książki polecają
Niestety zbyt mało osób przeczytało tę książkę, aby móc polecić Ci inne publikacje.
Możesz dodawać nowe lub edytować istniejące tagi opisujące książkę. Pamiętaj tylko, że tagi powinny być pisane małymi literami oraz być dodawane pojedynczo: