Historia pewnej niemieckiej rodziny uwikłanej w historię. Poznajemy jej dzieje od dnia przybycia do miasteczka, w którym żyje, ojca rodu, starego Famela. 6 września jako młody architekt przybywa on, żeby zrobić karierę, według ściśle ustalonego przez siebie planu. I udaje mu się to. Staje się sławny i bogaty. Jednak kariera i pieniądze nie stanowią dla niego takie wartości, jak rodzina, którą chce stworzyć. Poznaje i zakochuje się w swojej przyszłej żonie. Marzy mu się siedmioro dzieci, które dadzą mu siedmioro wnuków itd., itd. Jak mówi jego żona, widzi siebie, jak Abrahama. Niestety rzeczywistość wygląda nieco inaczej. Dwójka dzieci umiera w dzieciństwie, a pozostałych dwóch synów odbiera mu historia. Żona trafia do zakładu dla umysłowo chorych. To jednak tylko część historii- widziana oczami starego Famela. Książka jest bowiem tak skonstruowana,że ta sama, prawie ta sama, historia rodzinna opowiedziana jest przez każdego z członków rodziny, w sposób, w jaki przez niego została zapamiętana. Z zaakcentowanie najważniejszych dla opowiadającego wątków. Mamy więc siedem osobnych opowieści na ten sam temat, a każda jest inna od pozostałych. A wszystkie snute są w dzień osiemdziesiątych urodzin starego Famela. To ta rocznica gromadzi całą rodzinę, łącznie z matką, w jednym miejscu i prowokuje do wspomnień i przemyśleń. A wniosek z tych wszystkich przemyśleń jest taki, że choć nie sposób uniknąć wpływu historii na życie poszczególnych ludzi i smutnych konsekwencji, jakie ze sobą niesie, to miłość i rodzina, jeśli są mocne, pozostają niezniszczalne. Pomimo wszystkich przeciwności.