Ben Harris poprosił Samanthę, żeby przez jakiś czas udawała jego narzeczoną. Obiecała mu pomóc wyłącznie z sympatii do jego rodziny. Była już przecież zaręczona z Justinem McCourtem, przystojnym, bogatm mężczyzną, członkiem elity towarzyskiej Toronto. Dlaczego więc coraz częściej tęskniła do zwyczajnych niedzielnych obiadów u Harrisów, zaś z niechęcią uczestniczyła w eleganckich przyjęciach wydawanych przez McCourtów? Powtarzała sobie, że kocha Justina i to on ma jej zapewnić bezpieczeństwo, dostatnie życie, a nie ten zwariowany fotograf Ben, który na myśl o żeniaczce umierał ze strachu...
Możesz dodawać nowe lub edytować istniejące tagi opisujące książkę. Pamiętaj tylko, że tagi powinny być pisane małymi literami oraz być dodawane pojedynczo: