Przejmujący jest efekt ustawicznej powtarzalności pijackich wędrówek bohaterów "Szarej myszy". Niby wahadło dziwacznego metronomu, przesuwającego się w coraz bardziej przyśpieszonym, spazmatycznym rytmie - wędruje przez nadrzeczną osadę czwórka pijaków, uporczywie i coraz gwałtowniej szukająca zaspokojenia. Jakaś gęsta smuga cienia przesuwa się wraz z tymi ludźmi (język rosyjski ma dla nich soczystą i nieprzetłumaczalną nazwę "sobutylniki") po normalnej, ludzkiej codzienności, po wspaniałych krajobrazach Narymskiego Kraju, którego Lipatow jest dawnym i zachłannym piewcą - związanych błękitną wstęgą rzecznego zakola. Kontrast jest dobitny, świadomie realizowany dzięki całej gamie barw i linii. Przyroda cieszy oczy harmonią kształtów, życie ludzkie toczy się w normalnym rytmie świątecznego dnia - ale czwórka alkoholików zajadle prze ku swemu euforycznemu samozatraceniu. To ludzie o różnych biografiach, noszący w sobie niemałe wartości, ale teraz mocno złączeni i wyilozowani od reszty. Wyizolowani - a jednak będący cząstką społeczności; wnoszący w nią jakiś groźny zgiełk, jakieś uporczywe memento. Co z tym zrobić? Pisarz nie śpieszy się ani z sądzeniem, ani z gotowymi receptami. Jest widocznie zafrasowany; dotknął przecież niemałego problemu.
Możesz dodawać nowe lub edytować istniejące tagi opisujące książkę. Pamiętaj tylko, że tagi powinny być pisane małymi literami oraz być dodawane pojedynczo: