Dodano: 27 VI 2011, 21:02:39 (ponad 13 lat temu)
„Po lekturze Rzeki marzyciel tylko westchnie z zazdrością”. Tak napisała Małgorzata Kalicińska i ja chętnie potwierdziłbym te słowa, gdyby chodziło tylko o mieszkanie na angielskiej prowincji i obcowanie z przyrodą z dala od cywilizacyjnego zgiełku..., ale przez 18 miesięcy towarzyszymy bohaterom – pasjonatom w kręceniu filmu o rzece i o faunie, która związała z nią swoje życie. Oznaczało to zarwane noce, wstawanie o czwartej nad ranem, czatowanie z kamerą w zaroślach na uchwycenie nurkujących zimorodków, wydr, pardwy, kaczek wysiadujących jajka, na podglądaniu pstrągów, węgorzy... Najtrudniejsze do przebrnięcia są teksty opisujące grzebanie się w odchodach wydr, zmaganie się z napiętym harmonogramem, budżetem i powodzią. Gdyby nie te fakty, życie nad rzeką, w wymarzonym domu mogło by być sielanką, dla marzyciela oczywiście. ??