Forma, którą szczególnie sobie upodobałam jest pisanie w pierwszej osobie liczby pojedyńczej, a więc "ja". To "ja" odbierane jest później jako moje alter ego i bywa łączone z jakimś książkowym wiekiem, wyglądem, rodziną, przeżyciami. Bezwzględnie identyfikując autorkę z narratorkami, przypisuje mi się potem odpowiednio: mężów, dzieci, psy i koty. A więc już oficjalnie zaczynają funkcjonować w moim życiorysie liczne rodziny, których nie mam, bo przecież moja własna wywodzi się z zupełnie innej opowieści. W rzeczywistości z fabularnymi "ja" nie mam nic wspólnego. Czyżby? Jakaś prawda może w tym jest, bo kiedy tak siedzę i piszę, oczy mi zielenieją albo brązowieją, włosy stają się rude albo siwe. Lat przybywa, ubywa, tajemnicza historia. Mężowie jacyś po domu się plączą, ten taki, ten inny. I dzieci, których nigdy nie miałam, do moich własnych nawet niepodobne. A wnuczęta? Skąd, przecież nie te...
Nie dojdziecie do ładu z taką autorką, przepraszam...
"Ta książka jest o miasteczku, którego nie ma. I o ludziach, których nie ma. Wiem o tym doskonale, ponieważ z myślą o nich ją napisałam."
Możesz dodawać nowe lub edytować istniejące tagi opisujące książkę. Pamiętaj tylko, że tagi powinny być pisane małymi literami oraz być dodawane pojedynczo: