"Nagle, w połowie koncertu orkiestry symfonicznej Opery w Mallorysport, uwolnił się z objęć Papcia Jacka, zeskoczył na podłogę i chwycił swoje dłuto, wymachując nim nad głową, jak dwuręcznym mieczem.
-Co u diabła? Och, och!
W poprzek salonu maszerowała krewetka. Widocznie dostała się do mieszkania, gdy drzwi były otwarte. Kudłaczek pobiegł za nią, przeciął stworzeniu drogę, po czym obrócił się i spuścił róg ostrza dłuta na jego szyję, odcinając zgrabnie głowę. Przez chwilę przyglądał się swojej ofierze, a potem wsunął pod nią dłuto i przewrócił na grzbiet. Uderzył ją dwukrotnie, rozbijając skorupę. Później wziął się za rozszarpywanie martwej krewetki..."