Prawie dwadzieścia lat, aż do roku 2001, musiał czekać rosyjski pisarz Michaił Kononow, zanim ukazała się jego szyderczo-oniryczna powieść. Ta literacka dekonstrukcja jednego z najtrwalszych radzieckich mitów – blokady Leningradu – wywołała w Rosji oburzenie. Wzorem wielu poprzedników-prześmiewców, autor obnaża absurdy znienawidzonego systemu, pozwalając, by skompromitował się sam, z jedną, zasadniczą różnicą – okrutną sowiecką machinę wojenną poznajemy za pośrednictwem nader świadomej politycznie Muchy, tytułowej „gołej pionierki”. Ta czternastoletnia sierota, żarliwie pragnąca wziąć udział w ostatecznym zwycięstwie, za dnia obsługuje karabin maszynowy, w nocy zaś pełni równie pożyteczną służbę na żołnierskiej pryczy, znosząc ekscesy spragnionych miłości towarzyszy broni. Jej nocni goście na ogół giną za dnia z rąk wroga lub własnych dowódców, Mucha jednak z nieodmienną pogodą we wszystkim upatruje konieczność dziejową – nie ma bowiem takiej rzezi, okrucieństwa ani głupoty, której nie umiałaby wyjaśnić ku swej ideologicznej satysfakcji. Posługuje się przy tym groteskowym i dosadnym językiem propagitek lub ludowych pogoworek, tak ukochanych przez towarzysza Stalina. Uwolniona wreszcie od macanek Mucha śni. Jej sny bywają strategiczne, straszliwe lub po ludzku zwyczajne; bywają też zgodne z rzeczywistością, lecz te dziewczyna odrzuca – jej własny umysł staje się wówczas wrogiem klasowym. Dosadna, a jednocześnie poetycka fantasmagoria Kononowa, snuta ustami bohaterki, uwięzionej między koszmarem dnia i omamem nocy, jest wstrząsającym oskarżeniem dysponentów „mięsa armatniego”, ale przede wszystkim hołdem dla wszystkich bezsensownie poległych i zamordowanych ofiar Wielkiej Wojny Ojczyźnianej.