Jest trochę "złotą rączką", człowiekiem potrafiącym naprawić wszystko, tak przynajmniej zdaje się myśleć pan Parker, ale cóż to ma za znaczenie, skoro już niebawem będzie siedział w ekspresie sunącym na wschód, do Indii, albo jeszcze dalej, tysiące kilometrów od tych mokrych, wyspiarskich łąk. Tylko skończy ten jeszcze jeden drobiazg, o który prosił pan Parker. To wcale nie były wakacje, na pewno nie takie, jakie sobie zaplanował. W pewien deszczowy poniedziałek z turystami, którzy raptem zniknęli z kempingu, znikło też słońce, znikła ciepła woda w natryskach, zaopatrzenie w miejscowym sklepie, a nawet dobre piwo w pubie. Mimo to wydawało się, że ma dość pracy i różnych zajęć, by nie przejmować się tak drobnymi niedogodnościami - jak choćby odrabianie zadań domowych dla córki pana Parkera. A jeśli chodzi o zapłatę, to czy warto łamać sobie nad tym głowę? Na wszystko przyjdzie czas. Jednocześnie jednak zaczął się wtapiać w lokalną społeczność, powoli stawał się "jednym z nich" w pubie, na farmie, nad jeziorem. Cóż więc szkodzi odwlec wyprawę na Daleki Wschód? W swej prześmiewczej, ale też i pełnej przestróg powieści o pracy i kapitale, niewinności i doświadczeniu, a także prostocie i naiwności, Magnus Mills prowadzi nas po ścieżkach dobrze już wydeptanych w Poskramianiu bydła - wiodących przez wiejskie bezdroża, gdzie ani gotówka, ani bezrobocie nie są w cenie - i czyni to w sobie tylko znany, niezwykły, zachwycający sposób.