Bo u nas w miasteczku ludzie teraz szybciej się starzeją. Najpierw się rodzą, potem są dziećmi, a potem chwila jeszcze i starcy z nich się robią. Marszczą się, tracą zęby, garbią - ku ziemi ich ciągnie. W miasteczku śmierć nie przeraża i nie wzrusza, bo wszyscy są tak starzy, że prawie martwi. Niewielu jest naprawdę żywych, a ci którzy są - nie uciekną. Nie uciekną, bo z miasteczka nie można uciec. Ono jest wszędzie, gdziekolwiek byśmy się nie ruszyli, i dlatego w nim musimy umrzeć. Inny świat nie istnieje.