W listopadzie 1958 roku, na półtora roku przed śmiercią Hemingwaya, jego polski tłumacz - Bronisław Zieliński - spędził z nim trzy dni w Ketchum, w stanie Idaho. Przyjaźń, jaka się wówczas pomiędzy nimi nawiązała, zaowocowała serdeczną korespondencją. W spuściźnie po nieżyjącym już Bronisławie Zielińskim pozostało dziewięć odręcznie pisanych listów Hemingwaya oraz liczne fotografie ze wspólnych polowań, posiłków i rozmów. Nade wszystko zaś bardzo szczegółowy dziennik tłumacza, z którego wyłania się niezwykła sylwetka starego pisarza.