No i doczekaliśmy się współczesnej powieści, która nie boi się rzeczywistości. Pisarza, którego dzisiejszy świat nie przeraża, który nie ucieka w czarno-białą parodię. Kaczanowski ma świetne oko i doskonały słuch. Nie musi ułatwiać sobie pracy, korzystając z dyżurnych prasowych straszaków. I najwyraźniej pod każdym względem bardzo dobrze radzi sobie w dzisiejszej rzeczywistości. Chłodnym okiem obserwujemy dwóch wysokiej rangi menedżerów: jeden stara się wszystkimi sposobami sprowokować swoich pracodawców do wręczenia mu wypowiedzenia, drugiemu już to się udało - przebywa właśnie na rocznym płatnym urlopie. Przyglądamy się życiu byłej modelki, zastanawiającej się, czy nie odejść od męża. Widzimy też robotników, którzy remontując jej dom, dokonują coraz to nowych zniszczeń. Drugi plan jest równie ważny jak pierwszy, drugoplanowe postacie równie wyraziste. Dziesięciolatek, który planuje zostać najbogatszym człowiekiem na świecie, i najbogatszy człowiek, piszący listy do swoich konkurentów. Pracownice agencji towarzyskiej Roksana i odwiedzający je świadkowie Jehowy. „Bez końca” to powieść o ludziach, którzy chcą zmienić swoje życie - chcą, ale nie potrafią. O świecie z bajki, której bohaterowie marzą o innym zakończeniu. To książka pisana konsekwentnie i z dużą dyscypliną. Prawdziwa do bólu i śmieszna do łez.