"Mikael Karvajalka" to pierwszy tom przygód tytułowego bohatera, fińskiego "bastarda" z nieprawego łoża. Gdy traci matkę dostaje się pod opiekę miejscowej zielarki, która wychowuje go jak własnego syna. Pieczę nad rozwojem umysłowym pojętnego młodzieńca przejmują miejscowi księża, przekonują go też do dalszej nauki na uniwersytecie w Paryżu. Jeszcze w Abo, nasz przyszły żak poznaje Antiego, swego oddanego druha i przyjaciela, osiłka o ciekawym pojęciu zdrowego rozsądku.
Powiedzieć, że Mikael ma wiele przygód to mało, wydarzenia, w których bierze udział to przypadkiem niezwykle rewolucyjne i brzemienne w skutki obroty historii, zmieniające historię naszego kontynentu. Ta książka to przede wszystkim panorama Europy XVI wieku, mamy więc: najazd Duńczyków na Szwecję i ewentualny upadek króla Danii, Christiana II; reformy Lutra i Reformację; beztroskie życie studenta na Sorbonie; wojnę chłopską w Niemczech; bezlitosną Inkwizycję; XVI wieczne wojny Imperium osmańskiego i wreszcie sacco di Roma czyli zdobycie i złupienie Rzymu. We wszystkich tych wydarzeniach nasz bohater bierze czynny udział, pisarz dość frywolnie i beztrosko poczyna sobie przy tym z historią, nawet dramatyczne wydarzenia dotyczące losów żony Mikaela, skazanej za czarownictwo, są przedstawione z domieszką humoru. Przy tym wszystkim autor ma wiele dystansu do swego bohatera, który przy całej swej mądrości nie grzeszy inteligencją. To postać pełna sprzeczności, z jednej strony pisarz chciał by czytelnik dobrze się bawił i robi sobie podśmiechujki z biednego Mikaela, którego nieżyciowość przekracza granice niewinności i zahacza o głupotę; z drugiej obdarza go w niektórych wydarzeniach przenikliwością i zmysłem szpiega doskonałego. I mimo iż bohater uczy się na własnych błędach, to ciągle zaślepiony jest własną łatwowiernością, takie niewinne pachole do samego końca (skończyłam drugi tom i Mikael nadal zachowuje te wady).
Zaczynając tą powieść doskonale się bawiłam, śmieszyły mnie pomysły autora i ludzie przezeń przedstawieni. Jednak po jakimś czasie wkradła się tu monotonność, główny bohater się nie zmienia, skacząc tylko od jednego historycznego epizodu do następnego. Książkę poleciłabym osobom mającym chętkę na niezobowiązującą lekcję historii XVI wieku z dość nietypowym przewodnikiem i wszystkim mającym dość owej przytłaczającej powagi wieków.