Wciskając pomazany czerwoną farbą guzik domofonu (tak oznakowano w mieście lokale wynajmowane przez agencje towarzyskie), z nawyku rozejrzał się. Na tyłach Marszałkowskiej nie działo się nic, co mogłoby go zaniepokoić. Kilka zaparkowanych samochodów, babcia prowadząca za rękę wnuka, grzebiący w kubłach ze śmieciami menel. Było wpół do pierwszej... [edytuj opis]
Czytelnicy tej książki polecają
Niestety zbyt mało osób przeczytało tę książkę, aby móc polecić Ci inne publikacje.
Możesz dodawać nowe lub edytować istniejące tagi opisujące książkę. Pamiętaj tylko, że tagi powinny być pisane małymi literami oraz być dodawane pojedynczo: