Mericat Blackwood mieszka w rodzinnej posiadłości ze swą siostrą Constance i wujem Julianem. Nie tak dawno temu rodzina liczyła siedmiu członków - do czasu, kiedy pewnej nocy do cukiernicy trafiła śmiertelna dawka arszeniku. Uwolniona od zarzutu morderstwa Constance wróciła do domu, gdzie Mericat robi wszystko, by uchronić ją przed natarczywością i wrogością miejscowej społeczności. Dni upływają w dosyć szczęśliwym odosobnieniu, aż pewnego dnia do posiadłości przybywa kuzyn Charles.
Moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki nie należało niestety do zbyt udanych. Lektura „Nawiedzonego Domu na Wzgórzu” nie tylko mnie wymęczyła, ale w ostatecznym rozrachunku mocno rozczarowała. Oczekiwałam powieści grozy, a zamiast niej otrzymałam twór, który prawie że mnie uśpił. Postanowiłam jednak nie skreślać od razu autorki, dać jej jeszcze jedną szansę. Okazja ku temu nadarzyła się całkiem niedawno za sprawą jednej z kwietniowych nowości wydawnictwa Replika, a mianowicie premiery powieści „Zawsze mieszkałyśmy w zamku”, o której już na okładce przeczytać można, iż jest to niesamowita gotycka opowieść.
Czy jednak aby na pewno?
Zapraszam: http://magicznyswiatksiazki.pl/zawsze-mieszkalysmy-w-zamku-s...