Kup książkę [edytuj książkę]

Koszmarny Karolek i zębowa wróżka

Koszmarny Karolek ma głowę pełną koszmarnych pomysłów, które pomagają mu zrealizować jego koleżanki i koledzy z klasy: Wredna Wandzia, Bezwzględny Bolo, Chciwy Henio i Muskularny Miecio. Wszystko psuje młodszy brat Karolka - Doskonały Damianek.

Czy chcielibyście dowiedzieć się:
- jak zamienić ślub kuzynki w czadową imprezkę
- jak szybko pozbyć się uciążliwego gościa
- jak uwolnić szkołę od bardzo surowego nauczyciela
Jeśli tak, to sięgnijcie do cyklu książeczek o przygodach Koszmarnego Karolka, okropnego synka rodziców, którzy pragną uczynić z niego grzecznego chłopca i nie zawsze im się to udaje...

KOSZMARNY KAROLEK I ZĘBOWA WRÓŻKA

(fragment)

- To niesprawiedliwe - wrzeszczał Koszmarny Karolek, tratując bratki na grządce taty. - To bardzo niesprawiedliwe!
Wredna Wandzia straciła już dwa zęby. Jędzowata Jadzia aż trzy. Ordynarny Olo nie miał czterech zębów, dwóch na dole i dwóch na górze, dzięki czemu potrafił z łatwością pluć z ostatniej ławki aż do tablicy.
Chciwemu Heniowi przynajmniej się kiwały, nawet Płaczliwy Piotruś stracił jeden ząb i to już wieki temu.
Codziennie ktoś wchodził do klasy, zadzierając nosa z powodu czarnej luki w dolnym lub górnym uzębieniu i w dodatku jeszcze triumfalnie machając banknotem, który był prezentem od Zębowej Wróżki.
- Nie ma sprawiedliwości na świecie - wykrzykiwał znowu Karolek. Próbował za wszelką cenę choć o milimetr poruszyć przynajmniej jeden ząb. Ciągnął, pchał z całej siły do środka i na zewnątrz, wciskał i wypychał. Wszystko na próżno, żaden nie drgnął nawet o włos.
Ktoś złośliwie przylutował mu zęby do dziąseł.
- Dlaczego ja - jęczał, rozdeptując różowe petunie. - Dlaczego ja jeden jedyny na świecie muszę mieć wszystkie zęby
Koszmarny Karolek schował się w swoim szałasie. Był chory od widoku rozchwianych zębów i wstrętnych szczerbatych uśmiechów, którymi pysznili się wszyscy wokoło. Słowo "ząb" wywoływało w nim gorączkę i dreszcze obrzydzenia. Ktoś, kto je wypowie w jego pobliżu, może spodziewać się najgorszego.
- KAROLU! - dał się słyszeć cieniutki piskliwy głosik. - Gdzie jesteś
Koszmarny Karolek schował się w kącie.
- Wiem, że tam jesteś, Karolku - powiedział Damianek.
- Idź sobie - krzyknął Karolek.
- Ale chodź, zobacz - nie dawał za wygraną Damianek. - Chciałem ci pokazać mój skarb.
Karolek naburmuszył się. - Jaki skarb
- Musisz go zobaczyć - powiedział Damianek.
Damianek nigdy przenigdy nie miał nic ciekawego do pokazania. Zawsze za skarb uważał jakiś głupi nowy znaczek albo nudną książkę o roślinach, albo w najlepszym wypadku złotą odznakę za wzorowe zachowanie. Ale może tym razem...
Karolek wyczołgał się z szałasu.
- Tylko radzę ci, żeby to było naprawdę coś - powiedział. - Bo inaczej będziesz bardzo żałował, że wyszedłem.
Damianek wyciągnął przed siebie zaciśniętą pięść i otworzył ją przed nosem Karolka.
Na dłoni Damianka leżało coś małego i białego. Wyglądało jak... Nie, to nie mogło być to.
Karolek przyjrzał się uważnie Damiankowi. Damianek uśmiechnął się najszerzej, jak potrafił. Karolek był w szoku. To było niemożliwe, jego wzrok płatał mu straszne figle.
Karolek zamrugał z całych sił. Potem znowu zamrugał i jeszcze raz zamrugał.
Jednak widok nie znikał. Widział znakomicie. Jego młodszy brat, Doskonały Damianek, miał czarną dziurę w miejscu, gdzie przedtem znajdował się ząb.
Karolek rzucił się na Damianka. - Pomalowałeś sobie ząb na czarno, ty mały oszuście.
- Wcale nie - pisnął Damianek. - On mi naprawdę wypadł. Zobacz.
Palec Damianka przeszedł na wylot przez dziurę między zębami.
Więc była to prawda. Damiankowi wypadł ząb. Karolek poczuł straszny ucisk w żołądku.
- A nie mówiłem - powiedział Damianek. Znów szeroko uśmiechnął się do Karolka.
Karolek nie mógł dłużej znieść widoku szczerbatej buzi swego brata. To była najstraszniejsza rzecz, jaka do tej pory przydarzyła mu się w życiu.
- Nie znoszę cię - wychrypiał Karolek. Był teraz wybuchającym wulkanem, z którego spływała wrząca lawa i pochłaniała wszystko na swej drodze.
- Ghhhyyy - dławił się Damianek. Ząb wypadł mu z ręki na ziemię.
Karolek rzucił się i podniósł go w mgnieniu oka.
- Ojejku - jęczał Damianek. - Oddaj mi mój ząb.
- Karol, jesteś koszmarny - krzyczała mama.
Teraz Karolek droczył się z Damiankiem, pokazując mu ząb z daleka.
- La la la li li la - śpiewał Karolek, podrzucając ząb na oczach Damianka.
Damianek wybuchnął płaczem.
- Oddaj mi ząb - łkał Damianek.
Mama wbiegła do ogrodu.
- W tej chwili oddaj mu jego ząb - powiedziała mama.
- Nie oddam - odpowiedział Karolek.
Mama była chyba bardzo zła. Wyciągnęła rękę przed siebie. - Daj mi ten ząb w tej chwili.
Karolek upuścił ząb na ziemię.
- Proszę bardzo - powiedział.
- Doigrałeś się, Karolu - krzyknęła mama. - Koniec ze słodyczami w tym tygodniu.
To było niczym w obliczu prawdziwego nieszczęścia Karolka.
Damianek podniósł swój ząb. - Popatrz, mamusiu - powiedział.
- Mój chłopiec jest duży - mama objęła Damianka. - To cudowne.
- Za pieniążki od Zębowej Wróżki chciałbym sobie kupić nowe znaczki do mojego albumu - powiedział Damianek.
- Świetny pomysł - stwierdziła mama.
Karolek pokazał Damiankowi język.
- Mamo, Karol pokazuje mi język - powiedział Damianek.
- Karolku, przestań w tej chwili - powiedziała mama. - Damianku, schowaj ząbek dla Wróżki.
- Jasne, że schowam - powiedział Damianek. Ząb zniknął w mocno zaciśniętej pięści Damianka.
Karolek wrócił do szałasu. Musiał pomóc zębowi, skoro on sam nie chciał wypaść. Ale jak Mógł do tego celu użyć młotka albo przywiązać do zęba sznurek, a drugi jego koniec do klamki i nagle zatrzasnąć drzwi. Uuuu! Na samą myśl rozbolały go wszystkie zęby naraz.
Może jednak istniał jakiś inny sposób, mniej bolesny. Karolek przypomniał sobie to, co zawsze powtarzał dentysta. Że od jedzenia dużych ilości słodyczy wypadają zęby.
Koszmarny Karolek zakradł się do kuchni. Na szczęście była pusta. Tylko z pokoju dochodziły zgrzytliwe dźwięki wiolonczeli, czyli Damianek ćwiczył przed lekcją.
Karolek rzucił się do kredensu, gdzie mama trzymała cukierki. Wprawdzie mama pozwalała jeść słodycze tylko w sobotę, a dziś był czwartek... Czyli całe dwa dni, zanim wszystko wyjdzie na jaw.
Karolek szybko napchał cukierkami całą buzię.
Ciamk ciamk ciamk ciamk.
Ciamk ślamk ciamk ślamk.
Ciamku... ciamku...
Ślamk...
Ciamk.
Szczęki Karolka pracowały coraz wolniej. Ostatnia lepka krówka powędrowała do jego buzi i zmusiła leniwe zęby do pracy.
Karolkowi zrobiło się słabo. Jego zębom było jeszcze bardziej słabo. Z nadzieją sprawdził, czy już się kiwają. Po takiej dawce cukru powinny wylecieć jak z procy. Widział już wszystkie komiksy, które kupi za pieniądze od Zębowej Wróżki.
Karolek znów sprawdził stopień rozchwiania. Potem jeszcze raz i jeszcze jeden raz.
Zęby tkwiły w dziąsłach nieruchomo.
O kurczę - pomyślał Karolek. Bolała go buzia, dziąsła, bolał go brzuch. I co jeszcze można było zrobić, żeby jego ząb trafił do jego ręki
W końcu Koszmarny Karolek wpadł na cudowny pomysł. Tak cudowny, że gotów był sam siebie nosić na rękach. Dlaczego to właśnie Damianek miał dostać pieniądze od Zębowej Wróżki Dlaczego nie on, Karolek I jak można tego dokonać Bardzo prosto. Wystarczy o pewnych rzeczach przekonać Zębową Wróżkę.
Cały dom był pogrążony w ciszy. Karolek wszedł na palcach do pokoju Damianka. Damianek mocno spał i uśmiechał się przez sen. Karolek szybkim ruchem wyciągnął ząb spod poduszki Damianka.
Hi, hi - pomyślał Karolek. Wycofał się na palcach z pokoju Damianka i z impetem wpadł do pokoju mamy.
- AAAUUU! - krzyknął Karolek.
- AAAUUU! - krzyknęła mama.
- Okropnie mnie przestraszyłaś - powiedział Karolek.
- A co ty tu robisz - spytała mama.
- Nic takiego - odpowiedział Karolek. - Zdawało mi się, że słyszałem jakiś hałas w pokoju Damianka i postanowiłem sprawdzić.
Mama popatrzyła na Karolka, który przybrał minę niewiniątka.
- Wracaj do łóżka, Karolku - powiedziała.
Karolek wpadł do swego pokoju i włożył ząb pod poduszkę. Phi. Życie jest piękne. Karolek uśmiechnął się na myśl, że rano ten płaczliwy dzidziuś Damianek nie znajdzie pod poduszką ani pieniędzy, ani zęba i dostanie ataku furii.
Karolek obudził się i lekko uniósł poduszkę. Ząb zniknął. Ekstra, pomyślał Karolek. A teraz kasa.

[edytuj opis]
[dodaj cytat]

Popularne cytaty

Do tej książki nie dodano jeszcze ani jednego cytatu.
[dodaj temat]

Dyskusje o książce

Do tej książki nie założono jeszcze ani jednego tematu dyskusji.
[dodaj komentarz]

Komentarze czytelników

Do tej książki nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Komentarze użytkowników Facebooka

[edytuj informacje]O książce

Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2002
ISBN: 83-240-0214-6
Ocena: 4.42
Liczba głosów: 7
Oceń tę książkę:

Kto dodał książkę do bazy?

Dodał: gosiaq143
05 VII 2010 (ponad 14 lat temu)

[edytuj tagi]Tagi

Tej książki jeszcze nie otagowano, zrób to!

Czytelnicy

Pokaż osoby, które tę książkę:

Przeczytały Planują przeczytać
Lubią Teraz czytają