W powieści "Bóg" Boga nie ma, choć jest, skoro pada słowo, które Go nazywa. To paradoks, lecz tu nie chodzi o zabawę paradoksem.
"Biblia mówi, że Bóg w niczym nie jest podobny do rzeczy, które istnieją" - powiada w ostatnim rozdziale powieści raniony w pośladek (wszystko ma znaczenie) lekarz i wojenny wolontariusz w Afryce, gdzieś na rubieżach cywilizowanego świata. A kilka stron dalej rozwija tę myśl: "Uczyłem się na lekarza ciał, a coraz bardziej mnie wciągała potrzeba leczenia dusz, w tym mojej własnej. Ją starałem się wyedukować i ocalić, zgłębiając, jakkolwiek powierzchownie - jeszcze jedną sprzeczność, bo niejako w kontrapunkcie - tajniki religii, czyli lęków i potrzeb czego? Serca?".
"Bóg" Żuławskiego jest bolesnym dociekaniem prawdy rzeczywistości, jest "działaniem przez zaprzeczenie, aby zaprzeczenie wyzwoliło katafazję, czyli potwierdzenie...". Czego? Ukrytego głęboko istnienia ziarenek rozproszonego Dobra? Beznadziei ludzkiego wysiłku poznania?
Nie jest to lektura, która Czytelnikowi zapewni ukojenie. Choć być może odczuje on ulgę, że dobra literatura przebija się jednak przez wszechogarniający bełkot globalnej Wieży Babel. [edytuj opis]
Czytelnicy tej książki polecają
Niestety zbyt mało osób przeczytało tę książkę, aby móc polecić Ci inne publikacje.
Możesz dodawać nowe lub edytować istniejące tagi opisujące książkę. Pamiętaj tylko, że tagi powinny być pisane małymi literami oraz być dodawane pojedynczo: