"Falczakowie mają w banku wspólny rachunek oszczędnościowo- rozliczeniowy. Polega on na tym, że Falczak oszczędza, a Falczakowa rozlicza.
- Czy nie uważasz - powiedziała Falczakowa do Falczaka - że od czasu do czasu wieczorem powinniśmy porozmawiać?
- Z kim? - zapytał zaciekawiony Falczak.
Falczakowa, żeby drażnić Falczaka, z jakimś dziwnym uporem lubi ostatnio powtarzać to nieprzyzwoite słowo na cztery litery: sejm.
- Męża poznaje się po tym - mówi Falczakowa - że zostaje w domu po odejściu gości.
- Nic na świecie nie istnieje krócej - mówi Falczak - niż posprzątany garaż.
Koszty utrzymania oblicza się bardzo prosto. Do tego, co zarabiamy, dodajemy jakieś 15%.
- Piękne futro - powiedziała Falczakowa, witając się w kawiarni z przyjaciółką, żoną pewnego kompozytora.
- Niuniek napisał piosenkę, rozumiesz...
- Ciekawe - zachichotała Falczakowa, - wygląda raczej na oratorium.
Falczak idzie do doktora, płaci mu za wizytę, bo doktor przecież chce żyć. Z receptą idzie do apteki, płaci za lekarstwo, bo aptekarz przecież chce żyć. Przychodzi z lekarstwem do domu, wyrzuca je do śmieci, bo przecież Falczak chce żyć."
Dodał: bookomaniaczka
Dodano: 29 III 2010 (ponad 15 lat temu)