"Ale wieczny uczeń, Jamroz, wciąż czekał. I wiedział, że kiedyś nadejdzie dzień, gdy stanie przed wielką próbą, z której wyjdzie zwycięsko, inaczej przecież być nie może. A wtedy... Aż westchnął, jak zawsze, gdy o tym myślał. Wtedy sława i szlachectwo, wtedy bogactwo. Koniec ze śmierdzącym skórą warsztatem, koniec z gderliwym mistrzem. Koniec z czeladnikami, którzy będą musieli w pas się kłaniać, w obawie, że wypłazuje... Zelówa uśmiechnął się do siebie. Może wypłazuje, może i nie... Może grosza z kulbaki rzuci, uśmiechnie się tylko... Jaki to ludzki pan, przecież mógł zabić...
Z tyłu dobiegł go śmiech. Czeladnicy pokazywali go sobie palcami.
- Zobacz - zarechotał jeden - Zelówa znowu mierzy swoje włości...
- Nie - zaprzeczył drugi. - Jak tak siedzi z rozwartą gębą, to dukaty liczy, ani chybi...
Jamroz zamknął gębę, istotnie niemądrze otwartą. Ale poza tym nie zareagował w widoczny sposób. Z wyrazu twarzy nie można było poznać, iż właśnie postanowił nie rzucać grosza. Jednak wypłazuje."
Dodał:
Luarrah
Dodano: 15 VI 2010 (ponad 14 lat temu)