"Razjel spojrzał mu w oczy.
— Dlaczego do tej pory nie odsunąłeś Lucyfera od władzy? Bez ciebie zginąłby w tydzień.
Asmodeusz uśmiechnął się lekko.
— W trzy dni — powiedział.
Archanioł nie zrozumiał. Na jego twarzy pojawił się pytający wyraz.
— Ja bym mu dał trzy dni — wyjaśnił Zgniły Chłopiec. — Potem poleciałby na pysk. Jest romantykiem, porywczym nadwrażliwcem i niezłym żołnierzem, ale masz rację, polityk z niego żaden. A ty, czemu służysz interesom Gabriela?
Razjel potarł palcem podbródek.
— Służę interesom Królestwa. Jestem lojalny wobec Gabriela, bo darzę go szacunkiem, przyjaźnią i pewnym podziwem. Uznaję jego wyższość, Asmodeuszu. Nie ma nikogo, kto lepiej podołałby obowiązkom regenta. Sam to przyznałeś."
Dodał: hyazinth
Dodano: 08 I 2010 (ponad 15 lat temu)
"Daimon posłał mu nieładny uśmiech.
— I tak nie mamy szans dorównać Głębi. U nas nikt notorycznie nie okrada państwowych transportów. Powiesiliście Erzazela, wyrąbaliście jego rodzinę, ale zdaje się, że nie dalej jak wczoraj znów was obrobili aż miło. Bardzo to smutne, Luciu, ale chyba niedługo będziesz musiał zaciągnąć dług hipoteczny pod zastaw Pałacu Pięści.
— Co on tu robi? — warknął Lucyfer, wskazując Daimona głową.
— Uczestniczy w naradzie — burknął Gabriel.
— Więc wie?
Frey wyszczerzył zęby.
— Ano wie.
— No, pięknie! Niedługo roztrąbisz zniknięcie Jasności na całe Królestwo!
— Sariel zginął, wzięliśmy Freya na jego miejsce. Zresztą, sam się domyślił. Na litość Pańską, Lampka, on jest Aniołem Zagłady! Kto inny ma wiedzieć?
— Nie mów do mnie Lampka!
— A jak mam mówić?! Jaśnie Oświecony Nosicielu Światła?"
Dodał: hyazinth
Dodano: 08 I 2010 (ponad 15 lat temu)
"Realizowanie ambicji przypomina budowanie wieży z zapałek. Nie chodzi o to, co chcesz zrobić, ale o to, żeby ci się udało. Wystarczy położyć o jedną zapałkę za dużo i wszystko diabli biorą. Zrozum, nie ma znaczenia, jak jest wysoka. Ważne, żeby wszyscy wiedzieli, że to wieża, a nie kupa rozsypanych patyków."
Dodał: ladyinfantille
Dodano: 27 X 2009 (ponad 15 lat temu)
"- Ratuj! - skamlała. - On żąda ode mnie uciech cielesnych, mimo że kategorycznie odmówiłam, rozbiwszy mu na głowie miskę sałatki!
- Faktycznie, trudno nie zrozumieć odmowy. - mruknął Asmodeusz."
Dodał: ladyinfantille
Dodano: 24 X 2009 (ponad 15 lat temu)
"- Dziadek też bardzo by chciał się z tobą zobaczyć, ale pojechał na ryby.
- Łowi ryby w raju? - zdumiał się Eryk, który miał standardowe pojęcie na temat zaświatów. Łąki pełne kwiatów, białe szatki, aureolki i brzdąkanie na harfie."
Dodał: ladyinfantille
Dodano: 21 X 2009 (ponad 15 lat temu)
"Zdziwieni mieszkańcy niskich nieb Królestwa, Limbo i bliskich Sfer Poza Czasem, obserwowali z niepokojem skrzydlatych jeźdźców z pochodniami, pędzących szlakami i bezdrożami. Gdzie się pojawili, którędy przebiegli, zostawiali za sobą strach, łzy i grozę. Miarowy tętent kopyt wybijał jeden rytm: wojna! Wojna! Wojna! Serca aniołów, demonów, Gęłbian, geniuszy, dżinnów, sylfrów i salamander podchwytywały ten rytm, biły szybko i trwożnie. Wojna! Wojna! Wojna!
Na Ziemi zdziwieni ludzie wpatrywali się w nocne niebo. Dawno nie widzieli tylu spadających gwiazd. Prędko! - wołali - Powiedz życzenie, zanim zdąży zgasnąć! Skrzydlaci jeźdźcy z pochodniami w dłoniach niezmordowanie przemierzali Kosmos."
Dodał: hyazinth
Dodano: 08 I 2010 (ponad 15 lat temu)
"- Hej, Dżibril! Żyjesz? - Asmodeusz szedł ku niemu, kulejąc, ale na ustach misł uśmiech. Lewe ramię demona zwisało bezwładnie, strzaskane. Po ręce lała się krew.
- Dziękuję - wymamrotał Gabriel. - Uratowałeś nas.
Fiołkowe oczy Zgniłego Chłopca pociemniały.
- Drobiazg - powiedział. - Czego się nie robi dla przyjaciół. Ale pozwól, że teraz pójdę w ustronne miejsce i zemdleję."
Dodał: hyazinth
Dodano: 08 I 2010 (ponad 15 lat temu)
"- Tandetny - mruknął Daimon, oceniając nóż. - Znaki źle wycięte, widzisz? Ta nóżka w dół, a ogonek powinien być zakręcony. Tamten bohomaz to co ma niby być? Pentakiel? Beznadziejny.
W tym samym momencie zlądował Kamael.
- Człowieku - jęknął na widok inwokatora. - Zdejmnij z siebie ten idiotyczny szlafrok w gwiazdki! Wyglądasz jak palant. Na ulicę też byś tak wyszedł? Dno, Abbaddonie. Z roku na rok stają się coraz gorsi.
Na dźwięk tytułu Freya nieszczęsny mag rozpłakał się. Łzy strachu płynęły po policzkach, rozmazując demoniczny makijaż.
- Żałosne - powiedział Kamael (...)
Z obrzydzeniem podniósł w dwóch zmumifikowaną rękę.
- Niby wisielca, tak? Wyrzuć to, facet. Jeszcze rozniesiesz jakąś zarazę. I przemaluj ściany. Czarne wnętrza są przytłaczające."
Dodał: hyazinth
Dodano: 08 I 2010 (ponad 15 lat temu)
"Bezczelny dupek!-wrzasnął poirytywany Michael, potrząsając szafranowymi lokami- Zmusił nas do stania cały dzień w swojej pieprzonej sali tronowej za kare, że mu podskakujemy. Niby małe anielęta w kącie"
Dodał: hyazinth
Dodano: 08 I 2010 (ponad 15 lat temu)
"-Nie mogłem...-powtarzał w kółko-Niech mi jasność wybaczy, nie mogłem go zabić.
Niebieskie oczy pana zastępów pociemniały z bólu.
-Powiedział Zrób to dla mnie, Michale. A ja nie mogłem. Zrozumcie, nie mogłem...Cholera jasna, nie mogłem i już! Nie gapcie się tak!
Milczące postaci archaniołów rozwiały się jak dym.
Pojawiła się na ich miejsce inna twarz. Pogrążonego w rozpaczy, zdruzgotanego potępieńca, który nie miał już po co żyć. Maska, w jaką zmieniło się po klęsce oblicze Lucyfera. Razjel miał czas dobrze się jej przypatrzeć, kiedy przedarł się po kryjomu do Głębi, żeby poskładać i opatrzyć strzaskaną podczas upadku, zmasakrowaną nogę nowego władcy Otchłani. Lucyfer na jego widok odwrócił się do ściany i nie wypowiedział żadnego słowa."
Dodał: hyazinth
Dodano: 08 I 2010 (ponad 15 lat temu)
"– Sam, czy ty przyłączysz się do walki, kiedy Siewca nadejdzie?
Samael parsknął.
-Stary, ja jestem czarną owcą, nie idiotą. Oczywiście, że tak. Antykreator nie przyniesie po prostu śmierci. Przyniesie brak życia, brak woli, brak sensu, brak jednostki. Nie umie nic stworzyć. Zrobi z tego wszechświata pomyje, gruz, chaos. Zabraknie żywych istot, stworzeń obdarzonych rozumem i wolą. Zostaną nieudolnie wygenerowani niewolnicy Cienia. Gorzej, cieni Cienia, tożsami z nim i bezmyślni. Czy taki outsider i indywidualista jak ja mógł by się na coś podobnego zgodzić? Obrażasz mnie, Kam. Zginę z bronią w ręku, wywrzaskując w niebo wulgarne wyrazy. Nie łudzę się ani przez chwilę, że Wszechświat ocaleje. Ale przynajmniej mogę zdechnąć tak, jak żyłem – jako bydlę, skurwysyn i niepodległa dusza, buntownik Samael, nie bez powodu nazywany Ryżym Hultajem!"
Dodał: Regis
Dodano: 03 I 2010 (ponad 15 lat temu)
"Chcesz rady? Powiem ci jedną. Z nią nie wygrasz. Ona nikogo nie kocha. Nie sposób jej zranić, przestraszyć, obłaskawić, przebłagać. To potwór. Żyłem z nią przez lata, więc wiem. Nie chcę słyszeć jej imienia, nie chcę patrzeć w tę podłą, śliczną twarzyczkę. Ja, demon, którego wyrzucili z piekła za okrucieństwo."
Dodał: ladyinfantille
Dodano: 24 X 2009 (ponad 15 lat temu)
"- Więc nie wyjdziesz, tak?
- Ani mi się śni, skarbie.
- Dobrze, wyjdę ja. Nie sprowokujesz mnie do wywołania skandalu. Nie zmusisz, żebym wyrzucał cię siłą. Splugawiłaś mój dom. Wolę się przespać w burdelu.
Uniosła lekko brwi.
- W burdelu? Myślisz, że tu dziwek brakuje?
- Przeciwnie - warknął. - Jest o jedną za dużo."
Dodał: ladyinfantille
Dodano: 24 X 2009 (ponad 15 lat temu)
"- Siadaj - zakomenderował Loki. - Wezmę nam kogucią krew!
Berg się skrzywił.
- Czekaj - zawował. - Nie mają tu piwa?
Loki popatrzył z dezaprobatą.
- Zebrało ci się na żarty? - burknął.
(...) Loki wrócił z dwiema szklankami jadowicie czerwonej cieczy.
- Nie dodali mieszadełek z kościotrupkiem? - zdziwił się Berg."
Dodał: Scatebra
Dodano: 03 V 2009 (ponad 16 lat temu)
"Jeśli twoje marzenia zaczynają się nagle spełniać, strzeż się. Bo wkrótce czeka cię bolesne rozczarowanie. Oto prawo Kosmosu, od którego nie ma odwołania."
Dodał: Maboroshi
Dodano: 17 VI 2011 (ponad 13 lat temu)