"Mówiłem, żebyś uważał, gdzie stąpasz wypominał mu.
Erak skrzywił się.
I uważałem- zapewnił- Tylko tak się zapatrzyłem pod stopy, że walnąłem w tę gałąź głową. No i pękła.
Halt uniósł brwi.
Rozumiem że gałąź nie głowa? zatroskał się żartobliwie.
Erak zdziwił się.
Oczywiście, że gałąź. Łeb mam twardy."
Dodał: kamila
Dodano: 28 VII 2011 (ponad 13 lat temu)
"Poza tym zawsze dokładaliśmy niemałych starań, by wieści o istnieniu zwiadowców nie rozeszły się zbyt szeroko. Nigdy nie wiadomo, z kim trzeba będzie prowadzić wojnę."
Dodał: kamila
Dodano: 27 VII 2011 (ponad 13 lat temu)
"Nie skupiaj uwagi na jednym punkcie. Przez cały czas obserwuj tak szeroko zakres przestrzeni, na ile to możliwe. Twoja uwaga nie może ani przez chwilę pozostać bezczynna. Dostrzeżesz go jako ruch, nie jako postać. Pamiętaj, on także jest zwiadowcą i doskonale opanował sztukę pozostawania niewidzialnym."
Dodał: kamila
Dodano: 30 IV 2011 (ponad 14 lat temu)
"Jeśli przewyższyłeś kogoś, nie chełp się z tego powodu. Bądź wielkoduszny, pochwal go za to, w czym dobrze się sprawił. Porażka zaboli go, ale on nie da tego po sobie poznać. Ty zaś powinieneś pokazać, że potrafisz to docenić. Pochwałami możesz zyskać sobie przyjaciela. Przechwałki to jedynie sposób na to, by przysporzyć sobie wrogów."
Dodał: kamila
Dodano: 30 IV 2011 (ponad 14 lat temu)
"Przed południem czterech mężczyzn wyszło z jaskini; powrócili po kilku godzinach, dźwigając ubitego jelenia.
- Ściągają z wyprawy łowieckiej - zauważył Horace.
Halt oraz Will zerknęli na niego krytycznie.
- Co ty? - spytał Will. - A może znaleźli tego jelenia przypadkiem i przynieśli tutaj, żeby go naprawić.
- Powiedziałem tylko... - zaczął Horace, ale Halt przerwał mu obcesowo:
- No, właśnie. Powiedziałeś. A miałeś siedzieć cicho - stwierdził."
Dodał: carolinee14
Dodano: 30 VIII 2012 (ponad 12 lat temu)
"- Chubb? Kto to taki? - spytał Malcolm.
Halt uśmiechnął się na wspomnienie tamtego dnia.
- Kuchmistrz na Zamku Redmont. Postać jedyna w swoim rodzaju. Przyznasz, Horace?
Horace uśmiechnął się wesoło.
- Mistrz w zadawaniu ciosów drewnianą chochlą. Szybki jak błyskawica, a przy tym nad wyraz celny - stwierdził. - W dodatku wymierza diabelnie bolesne uderzenia - dodał. - Wysunąłem kiedyś propozycję, by zatrudnić go w Szkole Rycerskiej jako nauczyciela.
- Chyba żartujesz? - zdziwił się Malcolm.
Horace udał, że zastanawia się głęboko nad odpowiedzią.
- Wiesz, chyba nie."
Dodał: carolinee14
Dodano: 29 VIII 2012 (ponad 12 lat temu)
"- Jadę z wami - oświadczył po prostu.
Takiej możliwości Will nie brał pod uwagę. Zdziwił się. Od razu jednak zdał też sobie sprawę, że pomysł uzdrowiciela pociąga za sobą różnorakie kłopoty.
- Malcolmie, to niebezpieczne...
Usta uzdrowiciela wygięły się płaczliwie w podkówkę.
- O jejku, jejku - zawołał piskliwie, udając przerażenie. - Ale się boję. Pewnie powinienem zakryć twarz fartuszkiem i zalać się łzami.
Will uczynił pojednawczy gest. Zdał sobie sprawę, że jego wypowiedź mogła wydać się obraźliwa. Co więcej, chyba właśnie tak zabrzmiała.
- Nie to miałem na myśli - zaczął. Malcolm natychmiast wpadł mu w słowo:
- Ach, więc nie? Czyli żadne niebezpieczeństwo nam nie grozi, tak? W takim razie
chyba nie ma problemu, jeśli z wami pojadę. Zgadza się?"
Dodał: carolinee14
Dodano: 29 VIII 2012 (ponad 12 lat temu)
"Czyj to kościsty tyłek wyłania się z trawy? A może to tylko przywidzenie? Nie, chyba nie. Zaraz wpakuję w ten zadek strzałę, o ile właściciel nie zechce lepiej się przyłożyć do ćwiczenia. NATYCHMIAST!"
Dodał: carolinee14
Dodano: 29 VIII 2012 (ponad 12 lat temu)
"[...] - Może jednak lepiej, gdybyśmy pojechali wszyscy razem, we trzech - odezwał się chwilę po tym, jak przyjaciel zniknął mu z oczu.
- Nasza trójka uczyniłaby cztery razy więcej hałasu niż on - stwierdził Halt.
Horace zmarszczył czoło, nie bardzo rozumiejąc wyliczenie.
- Cztery? Dlaczego cztery razy więcej? Chyba trzy?
Halt pokręcił cierpliwie głową.
- Niezupełnie. Will i Wyrwij prawie wcale nie hałasują. Ja i Abelard też nie. Natomiast, co się tyczy ciebie i tego istnego trzęsienia ziemi na kopytach, które zwiesz swym wierzchowcem... - urwał, wskazując na Kickera.
Horace poczuł się mocno urażony wobec takiej oceny wiernego Kickera, do którego żywił głębokie przywiązanie.
- Przesadzasz, Halt! - zaprotestował głośno. - Zresztą nawet jeżeli masz rację, to nie jest wina Kickera. Nikt go nie uczył chodzić na paluszkach... - urwał nagłe, bowiem zdał
sobie sprawę, że, mówiąc podniesionym głosem, potwierdza właśnie to, co Halt przed chwilą powiedział. Zwiadowca pochwycił jego spojrzenie i znacząco skłonił głowę. Ciekawa rzecz, pomyślał Horace, jak wiele ironii można zawrzeć w zwykłym spojrzeniu lub skinieniu głową. Bywa, że jeden gest wyraża więcej niż setki słów."
Dodał: carolinee14
Dodano: 27 VIII 2012 (ponad 12 lat temu)
"[...] - A jak długo może żyć kruk? - drążył Horace,marszcząc z lekka brwi. Halt westchnął ciężko i spojrzał ku niebu. Wiedział już do czego zmierza młody wojownik.
Will próbował się wtrącić:
- Horace ...
Rycerz uniósł dłoń ,nie dając mu dojść do słowa
- Chodzi mi o to,że przecież chyba się tam nie rozmnaża i nie jest to pra-pra-pra-pra-prawnuczek tamtego kruka,no nie? - stwierdził. - Zresztą jakby mógł się rozmnażać skoro jest tylko jeden?
- Horace to jest legenda - rzekł cierpliwie Halt. - Nie należy jej brać dosłownie
- Dobrze - upierał się dalej Horace - ALe dlaczego nie nazwali tego miejsca jakoś zwyczajnie? Na przykład : Przełęczą Wielkiej Bitwy"? Albo "Przełęczą Zasadzki?
Halt darzył Horace'a uczuciem niczym młodszego brata. A może nawet młodszego sytna,zaraz po Willu.Podziwiał jego umiejętności szermiercze i bitewną odwagę. Jednak czasami,choć tylko czasami,odczuwał przemożną chęć,by walnąć głową młodego rycerza o pień najbliższego drzewa.
- Nie jesteś w stanie pojąć, że istnieje coś takiego, jak metafora?
- Że co? - zdziwił się Horace, który najwyraźniej nie znał tego pojęcia. Halt rozejrzał się za drzewem, lecz na szczęście dla Horace'a, w zasięgu wzroku nie rosło ani jedno."
Dodał: carolinee14
Dodano: 27 VIII 2012 (ponad 12 lat temu)
"Zastanawialiśmy się nad czymś takim: 'Will Pogromca Odyńców' - Skrzywił się z niechęcią - Ale to brzmi fatalnie.Ktoś proponował,żeby nazwać cię 'Willem Od Mostu",na pamiątkę zniszczenia owej pamiętnej konstrukcji Morgaratha. Tylko że to za bardzo brzmiało jak 'Will spod mostu' - czyli do niczego. Aż wreszcie twój mistrz i nauczyciel - tu skłonił się lekko ku Haltowi - zaproponował przydomek,który odnosi się do jednego z twoich największych osiągnięć podczas sł€żby na rzecz Królestwa. [...] Tak więc proponujemy,byś odtąd nazywał siebie 'Will Treaty'.Treaty,jak Traktat."
Dodał: carolinee14
Dodano: 10 VIII 2012 (ponad 12 lat temu)
"- Czułem się nieco onieśmielony i zalękniony, gdyż znalazłem się w kompanii tajemniczych, groźnych zwiadowców.
- Wygląda na to, że już się ich nie lękasz? – Spytała Evanlyn.
- Ani trochę – oznajmił Horace (...) – Od tamtej pory nabrałem rozumu. Halt okazał się niegroźny jak małe kocię – dodał.
Will oraz Gilan parsknęli, usiłując powstrzymać wybuch śmiechu. Halt uniósł z lekka jedną brew, spoglądając na rozbawionego młodzieńca.
- Małe kocię, tak? – powtórzył.
Svengal przysłuchiwał się tej wymianie zdań z wielkim zainteresowaniem. Teraz przyłączył się, wtrącając rubasznym tonem:
- Chyba raczej wyleniały stary kocur! – zawołał. Miażdżące spojrzenie Halta natychmiast spoczęło na potężnej postaci Skandianina, który jednak wcale nie poczuł się zdruzgotany.
- Jak widzę, wszystkim tu bardzo wesoło – rzekł Halt – Cóż, ja idę spać.
I wycofał się z pola bitwy, starając się ocalić resztki godności. Nie wypadł z zbyt przekonująco.’"
Dodał: carolinee14
Dodano: 10 VIII 2012 (ponad 12 lat temu)
"Przez jakiś czas pomrukiwał coś półgłosem sam do siebie, zresztą dość niewyraźnie, lecz Horace wyłowił z mruczenia zwiadowcy kilka gniewnych stwierdzeń, takich jak „dzisiejsza młodzież”, „pyta jeden z drugim, a nawet nie wie, o co” oraz „co, co...”. Pojął tyle, że Halt był bardzo niezadowolony z rozmowy, jaką przed chwilą odbyli. Ale nie pojmował, dlaczego."
Dodał: carolinee14
Dodano: 24 VII 2012 (ponad 12 lat temu)
"Poczuł,że do oczu napływają mu łzy;poruszył się niespokojnie.Minęło doprawdy niemało czasu,odkąd Haltowi zdarzyło się poddać wzruszeniu. A,co tam - pomyślał. W końcu Will wart był kilku łez przelanych przez takiego zgorzkniałego siwiejącego starca jak on"
Dodał: carolinee14
Dodano: 20 VII 2012 (ponad 12 lat temu)