"- Nie trzeba mi pieniędzy.
- Weźcie. Że biednym pomagacie darmo, to słusznie, ale od nas możecie wziąć.
- Ja nie pomagam biednym czy bogatym, tylko ludziom."
Dodał: Rivienna
Dodano: 28 IX 2013 (ponad 11 lat temu)
"Do niesprawiedliwości nawykł już od dawna. Nie oburzała go, nie dziwiła, nie smuciła nawet. Wiedział, że człowiek biedny tak musi do niej przywyknąć jak do słoty i mrozów."
Dodał: Rivienna
Dodano: 28 IX 2013 (ponad 11 lat temu)
"- A nie wie pan, jakie jest najlepsze lekarstwo na miłość?
Znachor podniósł oczy i powiedział dobitnie:
- Na miłość, młody panie, najlepsza jest - uczciwość."
Dodał: Rivienna
Dodano: 28 IX 2013 (ponad 11 lat temu)
"- (...) bogactwo otumania. Zdobywa się bogactwo po to, by czemuś służyło, by w czym i pomogło. Gdy się je jednak już zdobędzie, ono zagłusza wszystko i każe człowiekowi, by jemu, bogactwu, służył.
- Czyli z roli środka przechodzi do rangi celu?
- Ano tak.
- Wychodząc z tego założenia, niebezpiecznie jest posiadać cokolwiek w ogóle, bo człowiek może stać się niewolnikiem swojej własności?
- A pewnie - przytaknął łagodnie znachor. - Ale niebezpieczeństwo będzie tylko wtedy, kiedy człowiek tego nie rozumie, kiedy zapamięta się."
Dodał: Rivienna
Dodano: 28 IX 2013 (ponad 11 lat temu)
"— Pojechali — po chwili milczenia odezwał się Wilczur. — Wszyscy odjeżdżają… Wszyscy… I ty odjedziesz.
Jemioł potrząsnął głową.
— Nie odjadę. Zostanę. Cóż chcesz? Polubiłem cię. Polubiłem cię za to, że jesteś głupi, cesarzu.
Wilczur uśmiechnął się.
— Głupi… — powtórzył.
— Tak. A w dzisiejszych czasach, gdy rozum po to tylko istnieje, by tworzyć zło, czymże jest głupota, jeśli nie najwyższym dobrem? A czymże dobro, jeśli nie mądrością? Życie staje się paradoksem. Może tedy i mądre jest to, że ty, carissime, żyjesz, by dawać szczęście innym.
— Może i po to zostałem stworzony — w zamyśleniu powiedział Wilczur.
— Ty żyjesz dla innych, inni dla samych siebie, tylko ja nie wiem, dla kogo i po co żyję… Od wielu lat szukam odpowiedzi, szukam odpowiedzi na to pytanie na dnie każdej flaszki. I nie znajduję… Widocznie na odpowiednią flaszkę trafić nie mogę. Ale nie obawiaj się! Przyjdzie kolej i na nią… Przechylę ją i w ostatnim łyku poznam prawdę…"
Dodał: Rivienna
Dodano: 29 IX 2013 (ponad 11 lat temu)
"I nagle Łucja doszła do przekonania, że musi, że powinna jakoś wynagrodzić mu te cierpienia, że była zbyt ostra i obojętna, że płaciła mu za jego naprawdę wielką miłość, bo tylko wielka miłość jest zdolna do poświęceń, że płaciła mu oschłością, że świadomie unikała wglądu do jego przeżyć wewnętrznych."
Dodał: Rivienna
Dodano: 29 IX 2013 (ponad 11 lat temu)
"— Bardzo pani ze mnie niezadowolona, panno Łucjo? — zapytał. — Niechże się pani zastanowi, jak w podobnym wypadku postąpiłaby pani sama.
— Nie wiem — wzruszyła ramionami. — Nie wiem, jak bym postąpiła na pańskim miejscu. Ale gdybym to ja miała ratować tego człowieka, nie poruszyłabym ani jednym palcem. Taki potwór nie zasługuje na to, by żyć. Im prędzej się świat od niego uwolni, tym lepiej.
Uśmiechnął się.
— Odważna jest pani.
— Odważna? — zdziwiła się.
— Uzurpuje sobie pani boskie prawo osądzania. Jeżeli już jednak pani to robi, to trzeba jednocześnie przywłaszczyć i inną boską cechę: miłosierdzie. No, ale nie będziemy dyskutowali, bo nie mamy teraz na to czasu. Muszę się prędko ubrać."
Dodał: Rivienna
Dodano: 29 IX 2013 (ponad 11 lat temu)
"— Ale — ciągnął po chwili — moja wiara lub niewiara nie może tu wpłynąć na fakt, że istnieje możliwość uratowania pacjenta. Profesor Colleman określił ją jako szansę jedną na sto tysięcy. Jeżeli zaś pacjent oświadcza, iż jest przekonany, że w razie przeprowadzenia operacji przez pana profesora może spodziewać się znalezienia tej jednej szansy, myślę, że pan nie odmówi. Myślę, że pan nie powinien odmówić.
Wilczur, jakby zaskoczony, spojrzał mu w oczy.
— I dlaczegóż pan myśli, że nie powinienem?
Kolski odpowiedział twardo:
— Byłem pańskim uczniem, panie profesorze."
Dodał: Rivienna
Dodano: 29 IX 2013 (ponad 11 lat temu)
"— Napiszę Kolskiemu, że dziwię się temu, jak mógł podjąć się pośrednictwa. I w dodatku mnie również o pośrednictwo prosi.
Wilczur zatrzymał się przed nią.
— Nie może mu pani z tego robić zarzutu, panno Łucjo — powiedział. — Nie wolno pani zapominać, że jest on przede wszystkim lekarzem. Że jako lekarz obowiązany jest nie pominąć żadnego, absolutnie żadnego sposobu ratowania pacjenta.
— Czy nawet wtedy, gdy ten pacjent jest zbrodniarzem? — zawołała w podnieceniu.
Wilczur spojrzał poważnie w jej oczy.
— Nawet wtedy. Nawet wtedy, proszę pani."
Dodał: Rivienna
Dodano: 29 IX 2013 (ponad 11 lat temu)
"— Oto drobny szczegół, charakteryzujący człowieka. Myśl o przyszłości. O najbliższej choćby, lecz o przyszłości.
— Czy widzisz w tym coś złego? — pytał Wilczur.
— Naturellement, sire. Czyż można mieć łeb wiecznie zaprzątnięty przyszłością? Czy nie widzisz katastrofalnych skutków takiego Standpunktu?
— Przyznam ci się, że nie widzę, przyjacielu.
— Bo nie umiesz na rzeczy patrzeć filozoficznie, darling. Zastanów się: ludzie myślą wciąż o jutrze. Co dzień o jutrze. I tylko o jutrze. Dzięki temu nie dostrzegają takiego drobiazgu jak dzień dzisiejszy. Nie dostrzegają teraźniejszości. Wciąż żyją jutrem, a gdy to jutro staje się wreszcie rzeczywistością, gdy zegar przemierzy odpowiednią ilość godzin i przeniesie ich w to jutro, już na nie nie zwracają najmniejszej uwagi. Bo jak wariaci wpatrzeni są w następne jutro. Płyną koło nich zdarzenia, przewalają się sprawy, coś się dzieje. Oni tego nie mogą widzieć, nie widzą, nie potrafią skupić na tym uwagi, bo cała ich uwaga skoncentrowana jest na przyszłość. Gdybym pisał monografię naszych czasów, dałbym jej tytuł: Ludzie bez teraźniejszości. W tych warunkach człowiek dopiero na łożu śmierci, gdy z ust lekarza słyszy, że już nie ma przed nim żadnego jutra, dostrzega swoje dzisiaj. Niestety, to dzisiaj jest mało pociągające. I oto takim happy endem kończy się długi film życia dwunogiej istoty pozbawionej upierzenia, a obarczonej bzikiem w pogoni za jutrem. Czy nie uważasz, maestro, że tkwi w tym paradoksalne marnotrawstwo?…"
Dodał: Rivienna
Dodano: 29 IX 2013 (ponad 11 lat temu)
"- A bo pan nigdy nie jest sam, panie Jemioł. Tylko zawsze z butelką.
- Twoje szczęście, mój tubylcze, mój ty lokalny Romeo, że butelka nie jest jeszcze wypróżniona. W przeciwnym razie mógłbym ją przesłać drogą powietrzną. Uważaj, by nie wylądowała na twoim organie powonienia."
Dodał: Rivienna
Dodano: 29 IX 2013 (ponad 11 lat temu)
"Na dobry porządek należałoby i na niedzielę młyna nie zatrzymywać. Ale stary Prokop Mielnik miał swoje zasady i od nich nie odstępował nigdy, chociaż wiedział, że Gajer w Poddubnej, a i Szymoniuk w Rakowszczyźnie po niedzielach pracują. Konkurencja konkurencją, a święto świętem.
Toteż w niedzielę milkły żarna w młynie Prokopa Mielnika."
Dodał: Rivienna
Dodano: 28 IX 2013 (ponad 11 lat temu)
"Nie robię ci zarzutów z tego, że poza mną miałaś innych kochanków. To rzecz twego sumienia. Nie będę cię sądził, gdyż sam jestem winien. Byłoby śmieszne, gdybym ja, okradając twego męża za jego plecami z uczuć i pieszczot, któreś winna jemu, gromił cie z kazalnicy dlatego tylko, że chciałbym sobie zastrzec monopol w tym okradaniu. Proponuję uczciwie i rozsądnie: rozstańmy się. Rozstańmy się nie jak para dobrych przyjaciół, ale jak ludzie, którzy popełnili omyłkę i bez żalu do siebie rozchodzą się w przeciwne strony."
Dodał: Rivienna
Dodano: 28 IX 2013 (ponad 11 lat temu)
"Zdaje mi się,że można przejść przez bagno, a wyjść zeń jeszcze czystszym, jeszcze lepszym, niż się było przedtem. Czy podziela pani moje zdanie?... Teraz dopiero rozumiem przypowieść o synu marnotrawnym i to, dlaczego zawsze głębiej do mnie przemawiała podświadomie świętość Marii Magdaleny niż świętość Teresy."
Dodał: Rivienna
Dodano: 28 IX 2013 (ponad 11 lat temu)