Spomiędzy drzew zaczęły się wyłaniać nienaturalnie pokrzywione sylwetki oraz dziesiątki, jeśli nie setki blado błyszczących oczu. Łby jeden po drugim wychylały się z równego szeregu ponurych drzew iglastych, które – jakby trącone ohydnym oddechem potworów – sprawiały wrażenie spaczonych i podupadłyc...