"Wojownicy jechali spaloną słońcem drogą. Biały kurz oprószył szłomy i wilcze kapuzy. Zmęczone konie unosiły pyski i, szarpiąc wędzidło, wietrzyły wilgoć wodopoju. Drzewa rozstępującej się puszczy przybrały rdzawe barwy wczesnej jesieni, a niskie wzgórza pokrył wrzos delikatnym fioletem. Powietrze drżało i maszty sulic gięły się nad pochodem na podobieństwo węży tańczących godowe powitanie. Szlak pochodu znaczył zapach potu i rozgrzanego metalu. Daleki Poznań nie spodziewa się najazdu. Nad głowami setki wilczych braci unosiła się jedna myśl — pomarł Bolesław, teraz możni a krewniacy drzeć się będą o władzę, powróci Bezprym, pogubi się Mieszko. Słaby on, choć uczony jak mnich. Nie upilnuje wśród waśni onego stolca, talizmanu, a kiedy ten zniszczeje, wszelka nowa zwierzchność zniszczeje i po puszczy popłyną o pełni wycia szarego zwierza."
Dodał: kuban
Dodano: 03 IX 2010 (ponad 14 lat temu)
00
Najnowsze dyskusje do książek autora
Do książek autora nie dodano jeszcze ani jednego tematu dyskusji.