Urodzony w Drohobyczu, mieście w znacznej mierze żydowskim, niedaleko naftowych pól Galicji, Bruno Schulz studiował architekturę we Lwowie, specjalizując się w litografii i rysunku, i przez większość życia pozostawał w rodzinnym mieście, gdzie zarabiał jako nauczyciel rysunków w gimnazjum. Samotny artysta, skazany na życie w prowincjonalnym otoczeniu, również pisywał - ale tylko dla siebie, był bowiem zbyt nieśmiały, aby zwrócić się do wydawców. Został uformowany intelektualnie przez Młodą Polskę i przez niemiecką literaturę pierwszych dziesięcioleci tego wieku. Z opóźnieniem dotarł od literackich kręgów Warszawy. W r. 1933 był wśród członków założycieli zespołu literackiego Przedmieście i w następnym roku wydał swoją pierwszą książkę, "Sklepy cynamonowe" (1934). Uznany przez młodych literatów i zaakceptowany przez wydawców czasopism i książek, wystąpił z drugą książką, "Sanatorium pod Klepsydrą" (1934). Całe jego dzieło ogranicza się do tych dwóch książek, gdyż rękopis powieści "Mesjasz", nad którą następnie pracował, zaginął. Jako Żyd Schulz został zagnany do getta w Drohobyczu i tam zamordowany.
Ilekroć mówi się o Brunonie Schulzu, na myśl przychodzi nazwisko Kafki. Schulz podziwiał Kafkę, a jego przekład "Procesu" ukazał się w r. 1936. Proza jego nie mniej niż proza Kafki zrywa z tym, co zazwyczaj nazywamy powieścią lub opowiadaniem. Dwie księgi Schulza składają się z opowieści, powiązanych osobą narratora, który jest nieco fantasmagorycznym "ja" autora. Narrator opowiada o swoich przygodach w prowincjonalnym miasteczku, gdzie wszystko jest przeobrażone, wyolbrzymione wykrzywione i zmienione w sen przez jego wyobraźnię. Przygody te odsłaniają pewne absurdalne właściwości materii. Materia z racji swojej płynności, stanowiła dla Schulza nieustanny cud. Kształty pęcznieją i przechodzą w inne kształty, znikają, następnie znowu przeobrażają się w coś nieoczekiwanego. Chociaż pewne podobieństwa między Kafką a Schulzem rzeczywiście istnieją (jak na przykład obsesyjna obecność ojca, który swoją fantastyczną egzystencję kończy pod postacią karalucha), talent Schulza jest oryginalny, a jego pokrewieństwa z pisarzem z Pragi sięgają o wiele głębiej, niż mogłyby sięgać wpływy literackie. Zarówno oryginalność, jak i siłę czerpał ze swego rodzinnego miasteczka. Dzięki zdolności spowijania najprostszych rzeczy pajęczyną metafory, czyni ze sprzedawców w sklepie swego ojca, ze służącej Adeli i samego ojca postaci mitologiczne, bohaterów przypowieści o egzystencji. Nie w "literaturze faktu", lecz w niesamowitych fantasmagoriach Schulza żydowskie miasteczko znalazło swoje odbicie, choć było ono wykrzywione, wyłaniające się z wklęsłych i wypukłych zwierciadeł jego umysłu. Jego humor, intuicja (człowiek zaskoczony obrazem najnowocześniejszej ulicy Drohobycza w Ulicy Krokodyli, która równie dobrze mogłaby być studium o ludzkim wyobcowaniu w wielkich miastach amerykańskich), metaforyczne bogactwo języka potwierdzają potwierdzają sąd młodych literatów z lat trzydziestych, którzy wychwalali Schulza, oraz oceną Polskiej Akademii Literatury, która uwieńczyła go "złotym wawrzynem". Dziś uważa się Schulza za jednego z najważniejszych prozaików okresu między wojnami.
Cz. Miłosz, Historia literatury polskiej,Kraków, 1994 [edytuj opis]
"Zabójstwo nie jest grzechem. Jest ono nieraz koniecznym gwałtem wobec opornych i skostniałych form bytu, które przestały być zajmujące. W interesie ciekawego i ważnego eksperymentu może ono nawet stanowić zasługę. Tu jest punkt wyjścia dla nowej apologii sadyzmu."
Dodał: Callice
Dodano: 09 II 2010 (ponad 15 lat temu)