Przeczytałam ostatnio ponownie Intruza i nie wiem czemu, ale przerzucam się na Jareda. Wydał mi się bardziej barwny od Iana. Czemu dopiero teraz? Nie wiem.
Brawo! Tak trzymaj ;*
też ostatnio znów czytałam "Intruza" (po raz chyba 5 ;P )
Nie mam nic do Iana, ale to taka dupa, za przeproszeniem ;P
Jared ma w sobie coś takiego, że czytając czuję się , jakby istniał na prawdę... I to jest piękne
Nie, nie! Ian był w porządku, bo bardzo żałował, że próbował na początku zabić Wandę. Poza tym on jako jeden z pierwszych ją polubił. Hi, to było fajne jak najpierw jej nienawidził, a dwie strony później był jej "etatowym ochroniarzem" .
i właśnie dlatego Ian był dla mnie dziwny. Tak nagle od razu zmienił zdanie. Lepiej było to opisane jeśli chodzi o Jareda. Autorka w przemyślany sposób przedstawiła sytacje, tak, że nawet nie ma określionego konkretnie momentu, w kórym Jared się zmienił...
Ale właśnie Ian był taki stanowczy. To znaczy później, bo nie na początku ;D. No bo jak nawrzeszczał na Jareda o tę rękę Wandy (gdzieś na końcu to było, jak Jamie chorował). Ale i tak Jeb go zjechał... Life is brutal .
no dobra, niech będzie, pod konieć Ian rzeczywiście był fajniejszą postacią
ale nikt mnie nie przekona do zmiany zdania :d Jared jest boski i koniec!! ^^
Jared był dla mnie wspaniały tylko dlatego, że tak jak Sanai kojarzyłam go sobie z Jaredem Leto z Marsów. Jan za to zawsze lądował w mojej wyobraźni z twarzą mojego najlpszego przyjaciela. Wiem... to dziwne
Ja wolę Iana.
Nie rozumiem jak Jared mógł uderzyć swoją dziewczynę (mimo, że było to tylko jej ciało). To, że był wobec niej taki brutalny strasznie mnie do niego zniechęciło.
Opis
Nasz świat został opanowany przez niewidzialnego wroga. Najeźdźcy przejęli ludzkie ciała oraz umysły i wiodą w nich normalne życie. Jedną z ostatnich, niezasiedlonych istot jest Melanie. Wpada jednak w ręce wroga, a w jej ciele zostaje umieszczona dusza o imieniu Wagabunda. Intruz bada myśli poprzedniej właścicielki ciała w poszukiwaniu śladów prowadzących do reszty rebeliantów. Tymczasem Mel...