I miejsce, gdzie trafił Robinson Kruzoe to miejsce tylko i wyłącznie fantastyczne, bo autor się zdaje się pomylił w obliczeniach na mapie ). ale istotnie - warto przeczytać. Chociaż ja miałam to w szóstej bodaj klasie (czy którejśtam) i to nie w całości, to jednak dobrnęłam do końca i skutek był taki, że się popłakałam. Nie ze szczęścia, że bohater wrócił z wyspy po trzydziestu latach - ale dlatego, że żal mi było jego rodziców. W sumie, jakaś z tego trauma na zawsze we mnie została, pamiętam, jak w duchu błagałam przy jakimś filmie/książce innego typu, żeby "żeby tylko rodzic żył, proszę, żeby tylko rodzic żył", hehe.
Mi książka również się podobała.Ciekawiło mnie jak wygląda życie Robinsona na wyspie,co robi żeby przetrwać,jak wykonuje te wszystkie domki z liści i gałązek,jak broni się przed drapieżnikami,ogółem ...wszystko mi się podobało ! (no może końcówka najmniej )
Książka mi się podobała. Zgadzam się z @aleandra, że fajnie się obserwowało jak Robinson urządzał sobie życie na na Wyspie. A jak mu się niedaleko pływająca "IKEA" rozbiła to żył już sobie jak pączek w maśle (hmm...prawdziwy rarytas dla ludożerców )
Nigdy natomiast nie polubiłam Piętaszka. Na milę czuć od tej postaci XVIII - to wieczny dydaktyczny smrodek pod tytułem "dobry dzikus nie jest zły i da się go nawrócić na jedynie słuszną wiarę". (wypowiedź modyfikowana: 15 IX 2010, 22:12:43) (wypowiedź modyfikowana: 15 IX 2010, 22:19:24)
Robinson Crusoe, syn kupca z Hullu, ma objąć po ojcu interes rodzinny. Marzy o podróżach morskich, ale ojciec, który stracił już dwóch synów, nie chce na to pozwolić. Niemniej żądza przygód zwycięża i Robinson jako 18-latek w 1651 r. opuszcza rodzinne miasto i płynie do Londynu. Służąc na kolejnych statkach uczy się sztuki żeglarskiej, prowadzi interesy, potem trafia do niewoli mauretańskiej. Po d...