Książka nie wnosi nic nowego, nie podejmuje nowych odkryć ani nie traktuje o wielkich ideach. Przypomina o sprawach, o których zapominamy w codziennym biegu. Sądzę, że jest to utwór godny uwagi nie tylko ze względu na poruszane problemy, ale też na sposób w jaki sposób owe są opisane.
"Na brzegu rzeki Piedry usiadłam i płakałam" przeczytałam dobrych kilka lat lat temu, nie dziwne więc, że treść przypominam sobie piąte przez dziesiąte. Wiem jednak, że całość traktowała o Bogu, z wplecionym wątkiem miłosnym. Pamiętam jak ogromne wrażenie wywarła na mnie ta powieść, na mnie - nastolatce borykającej się z problemem wiary! Mimo że do tej pory obstaję przy ateizmie, bardzo sobie cenię tę książkę, gdyż otworzyła mi oczy na sprawy, nad którymi warto się zastanowić. Być może dzięki prawdom życiowym weń zawartych pozwoli komuś ustalić priorytety, kto to wie?
tytuł oryginału: Na margem do rio Piedra eu sentei e chorei
stron: 215
Każdy potrzebuje zwierciadła, w którym mógłby się przejrzeć. Pewnie dlatego jedna połowa świata rozgląda się za swoją drugą połową. Paulo Coelho w swojej książce opowiada o spotkaniu dwojga ludzi po latach rozłąki.
Miłość, która w nich zasnęła, budzi się powoli, pośród wątpliwości i obaw przed porażką. Aby uwierzyć w drugie...