Serio? Ja ryczałam w całym moim życiu na kilku książkach pewnie z 10 może wiecej, moze mniej. Na pewno na zielonej mili, bursztynowej lunecie, pozwól mi odejść, księciu półkrwi, intruzie.... a na jakiej najczęściej płakałaś?
Yyy... Ostatnio chyba płakałam przy lekturze 'Kochanic króla' Philippy Gregory, jako że kocham dynastię Tudorów jak wiadomo wszem i wobec, no i jeszcze przy tomie trzecim 'Wojen Świata Wynurzonego' Licii Troisi, czyli przy 'Nowym królestwie', bo się pięknie skończyło, przy 'Siewcy wiatru' Kossakowskiej też płakałam, przy 'Mieście kości' i 'Mieście popiołów' Cassandry Clare (przy 'Mieście szkła' też zapewne się poryczę), przy 'Intruzie' też płakałam, przy 'Sezonie czarownicy' Natashy Mostert, przy 'Wyroczni Księżyca' Frederica Lenoira, przy tomie trzecim Trylogii Kręgu Nory Roberts, czyli przy 'Dolinie Ciszy' (przy scenie jak ten wampir oświadczył władczyni Gealii, że bogini zwróciła mu śmiertelne życie), no i... przy 'Księdze bez tytułu' Anonima. No, chyba tyle. Duuużo więcej tego było xD
Ej... Jestem obecnie w trakcie lektury księgi I 'Malowanego człowieka'. Faktycznie świetna! I coś tak czuję, że na końcu się popłaczę... Ja nie chcę kończyć tej książki Nawet jeśli kupię sobie księgę II...
Płakałam przy "Biały Bim czarne ucho" tak samo jak kluczviolinovy, tak samo jak na "Ani z zielonego wzgórza" i "Poczwarce" Terakowskiej. Prócz tego to raczej łzy mi się pojawiają w kącikach oczu, jak np. przy śmierci Snape'a i Freda w HP. Wyrosłam już z ryczenia jak bóbr przy śmierci ukochanego bohatera ;P
Lyra i Will muszą stawić czoła swojemu największemu wyzwaniu i narazić się na wielkie niebezpieczeństwo. Z pomocą przychodzą im starzy przyjaciele: pancerny niedźwiedź Iorek Byrnison i naukowiec dr Mary Malone. Zyskują też nowych sprzymierzeńców w postaci niezwykłych stworów obdarzonych zdolnością widzenia Pyłu, który jawi się materia tworząca wszystko co opisano w Biblii, łącznie z samym Bogiem....