Dodano: 18 IV 2020, 23:49:44 (ponad 5 lat temu)
Ostatnio nie jest nam ani lekko, ani beztrosko. Może właśnie dlatego coraz chętniej sięgam po lekkie powieści, w których wszystko kiedyś musi się ułożyć. Tak zwyczajnie, ku pokrzepieniu. W tym celu idealnie sprawdzają się książki młodzieżowe. A że akurat na tę powieść czekałam już od jakiegoś czasu, to z radością wróciłam do „Klubu fanek W.M.”.
Związek Oliwii rozsypał się jak domek z kart. Jest już pewna, że miłość to zło i niepotrzebne cierpienie. Zrobi wszystko, by uniknąć spotkania ze zdradzieckim Wiktorem. Hej, chwila, czy to nie tom o Alicji? Dziewczyna jest co prawda cichą myszką, ale żeby odbierać jej rolę nawet w jej tytułowym tomie? Spokojnie… na każdego przyjdzie pora. Również i Alicję czeka nieprzyjemna przygoda z pewnym zderzakiem, a potem w ramach kontrastu… przystojniakiem.
Pierwszy tom, ten o podtytule „Oliwia”, zakończył się dość emocjonalnym zwrotem akcji. Jeśli wtedy w oczekiwaniu na finał wstrzymalibyście oddech to… no nie byłoby by to mądre rozwiązanie. Bo w zasadzie zakończenie pierwszej części pojawia się dopiero w kontynuacji. Zanim więc przejdziemy do historii Alicji, otrzymujemy długo oczekiwane zakończenie głównego wątku Oliwii. Przyznam szczerze, że z takim zabiegiem się wcześniej nie spotkałam, dlatego mimo tego, że jest dość nieintuicyjny, to całkiem ciekawie utrzymał moje zainteresowanie serią.