Autorka po raz kolejny wbiła mnie w fotel i udowodniła, że wie co to znaczy napisać genialną książkę. Domyślam się, że stworzenie takiej historii wiele ją kosztowało, nie tylko pracy i przygotowań, ale też emocji. Myślę, że w takim przypadku nie tylko czytelnik odczuwa skoki adrenaliny, ma wypieki na twarzy i czuje się wyczerpany wrażeniami - zapewne tak samo czuje się twórca.
Agnieszka Lingas-Łoniewska od dawna znajduje się w moim top10 polskich autorek, po których książki sięgam w ciemno, często nie czytając nawet opisu przedpremierowego. Ona wie, jak wzbudzić we mnie zainteresowanie, fundując mi tajemnice bohaterów z ich nie zawsze chlubnej przeszłości. Pokazuje, że każdy z nas ma jakiegoś "trupa w szafie", każdy coś ukrywa, bo albo nie chce obciążać swoimi problemami innych, albo musi odpokutować za swoje grzechy, albo koniecznie musi przetrwać tuż przy powierzchni życia, bo od tego zależy los innych.
Jakub. Midas. Anna. Karolina. Dagmara. Grabarz. To główni bohaterowie dramatu sensacyjnego, który udowadnia, że nie wszystko jest białe lub czarne, że w życiu - nawet jeśli nagle świat wali się na głowę i nie widać cienia nadziei na lepsze jutro - warto poszukiwać odcieni szarości. To w nich kryją się okruchy szczęścia, które sprawią, że poczujemy ciepło, miłość i dobro a nie tylko ból, nienawiść i zgorszenie. Chyba warto, prawda?
całość recenzji:
http://czytelnicza-dusza.blogspot.com/2016/05/agnieszka-ling...