Córka Czarownic, jest piątą z kolei powieścią Pani Terakowskiej jaką przeczytałem. Jest także pierwszą jej książką która mnie rozczarowała.
Akcja powieści opiera się na poznawaniu przez dziewczynę arkanów magii i nauki historii bajecznego, wspaniałego kraju. Krainy potężnej, rządzonej przez mądrych i dobrych królów. Kraina jest jednak łakomym kąskiem dla małych koczowniczych państewek, które się jednoczą gdy dowiadują się że kraina mlekiem i miodem płynąca, niszczy i zakopuje swój oręż. Najeźdźcy podbijają wielkie królestwo, mordując jedną trzecią obywateli.
Wróćmy do dziewczynki, czarownice uczą jej dobroczynnej magii. Uzdrawiania, czytania w myślach, poznawania przyszłości z ruchu gwiazd, transmutacji. Uczą także poznawania natury zwierząt i ludzi, przez co dziewczynka ma się stać osobą dobrą i mieć moc zmienić straszny los swych rodaków. Ma ich wyzwolić spod panowania okrótnych ciemiężców.
Akcja wydaje się być ciekawa. Jednak moim skromnym zdaniem w powieści za mało jest napięcia. Odwieczne i uniwersalne prawdy o których mówi autorka, są oklepane, nie wnoszą prawie nic nowego. Do tego dużo tu słodzenia dobrem, robi się w końcu za słodko, a więc nie strawnie.
Gdyby chociaż powieść miała mniej treści, tak jak było w przypadku Władcy Lewawu, mógłbym ją poślubić. A powiem szczerze że tamta jak dla mnie miała ciekawszy klimat i więcej napięcia.
00
Dodał:Serfer Dodano:24 IV 2016 (ponad 9 lat temu) Komentarzy: 0 Odsłon: 240
W lesie, z dala od ludzi, pod mądrą opieką czarownic dorasta złotowłosa dziewczynka. Choć pochłania magiczne księgi, uczy się czytać w myślach i rozmawiać z gwiazdami, nie przypuszcza nawet, jaki cel ma jej nauka i pełna niebezpieczeństw wędrówka po czterech stronach Wielkiego Królestwa. Przed wiekami jej kraj najechali okrutni barbarzyńcy.
Według słów tajemniczej Pieśni, teraz po siedmiuset sied...