Nie ma sprawy, nie ma dochodzenia, po prostu nieszczęśliwy splot okoliczności nic więcej i nic mniej. Po prostu tak bywa i nie ma co doszukiwać się czegoś co na pewno nie miało miejsca. Ktoś ma w tym temacie odmienne zdanie, ale jakoś nikt nie chce wysłuchać tej teorii, lecz kolejne tragiczne wydarzenie pasuje do przypuszczeń dziennikarki. Oczywiście Kuźnia to nie oaza spokoju, lecz by podejrzewać, że działa na jej terenie, oraz w okolicy, morderca i do tego seryjny to raczej gruba przesada. Jednak coraz trudniej mówić o samobójstwach, chociaż wciąż wydają się one bezsprzeczne, bez zadawania sobie pytania co właściwie miało miejsce. Magiera ufa jedynie faktom, a te jak do tej pory nigdy nie wskazywały na udział osób trzecich, no, ale kolejne odebranie sobie życia w taki sam sposób wzbudza nieufność i u niego. Dalsze zaprzeczanie, że nie ma niczego na rzeczy byłoby nierozsądne, w końcu nic nie szkodzi przyjrzeć się bliżej zebranym przez Magdę materiałom. Działać trzeba ostrożnie i bez zbytniego rozgłosu, w końcu w Kuźni rzadko co da się ukryć, niepotrzebny rozgłos nikomu by się raczej nie przydał. Nieoficjalne dochodzenie wcale nie jest łatwo prowadzić gdy nie ma się zbyt dobrych tropów, szczególnie, że te które zdołało się odkryć są źródłem nowych pytań. Czy można wierzyć ludzkiemu gadaniu? W każdej plotce jest jakieś ziarno prawdy, lecz w tym przypadku wydaje się, iż zawiera ona tylko i wyłącznie fantazję jej autora. Spokój nie jest dany mieszkańcom małego miasteczka, zwłaszcza jednemu z nich, z niepotwierdzonych informacji i podejrzeń łatwo stworzyć coś co uderzając w najsłabsze ogniwo społeczności staje się zarzewiem histerii. W chaosie jaki zapanował Magiera zdobywa cenne ślady, chociaż nie takich rewelacji się spodziewał, a kolejna niespodzianka całkowicie wytrąca go z równowagi. Komuś zależy by rzeczywisty obraz przykryć zbrodniczą iluzją. Czy były policjant da radę rozwiązać tę najtrudniejszą sprawę w swojej, jak się wydawało, już zakończonej karierze?
Narastająca groza, małomiasteczkowa atmosfera ze swoją senną atmosferą i sekretami mieszkańców oraz ktoś nie wyróżniający się, lecz będący prawdziwą bestią. "Zła krew" Maxa Bilskiego opiera się właśnie na tych elementach, jest też zbrodnia, nieoczywista, chociaż stanowiąca kanwę dla całej historii. Główny bohater początkowo wydaje się jakby wyjęty z kryminału noir, niezłomny, wierny sobie, ale i mający w sobie cechy postaci naznaczonej nie do końca wyjaśnioną tragedią. Prowincjonalne miasteczko wspaniale nadaje się jako scena sensacyjnej opowieści, mającej drugie dno, bardziej niepokojące i wychodzące poza racjonalne ramy, a autor wykorzystał wszystkie atuty związane z takim właśnie miejscem. Każdy bohater, nawet ten drugoplanowy, odgrywa swoją część w historii, łącząc pozornie niepasujące fragmenty w panoramę ludzkich pragnień, grzechów i chęci rozpoczęcia od nowa swej egzystencji.