Bądź moim promykiem Słońca.
Oświecaj każdy mój krok, mój dzień...
Bądź moim promykiem Słońca.
Bądź ze mną, nawet gdy skończy się dzień...
Rae Wilder, a właściwe Rachel Wilder to dziewczyna z dużym bagażem życiowym. Dziewczyna, która zapomniała, co to uśmiech. Zna tylko smutek i czerń, za którą się chowa.
Teraz chce zacząć wszystko do nowa. College ma być tym miejscem. Miejscem, gdzie nikt jej nie zna. To ma być nowe spokojne życie bez zbędnych osób czy zdarzeń.
Jednak los lubi sobie żartować. Nie inaczej dzieje się w przypadku Rae. Już pierwszego dnia wpada na gorącego chłopaka, który za nic ma sobie jej strefę komfortu. Pomimo ,że tego nie chce Rea rozumie, że ten chłopak ma coś w sobie, coś czego nie może zignorować.
Cade Montgomery to gwiazda collegu. Przystojny rozgrywający, który ma wszystko na skinienie palca. Dziewczyny chętnie zrobiłby dla niego wszystko. Jednak on tego nie pragnie. Pragnie poznać słodką dziewczynę o smutnych oczach - oczach, które zapadły mu w pamięć.
I pomimo tego, że Rae robi wszystko by pozostać w swoim bezpiecznym świecie, Cade
z każdym dniem coraz bardziej dostaje się do jej serca.
Czytając Rae of Sunshine dostajemy jakże typowa historię - zagubioną dziewczynę i "Boga" campusu. Czy aby na pewno? Otóż nie.
Cade nie jest typowym graczem, który co chwilę ma inna dziewczynę w łóżku. Jest całkowitym przeciwieństwem. Inteligenty chłopak, który żyje według zasad, które nie są jego własnymi. Poznanie Rae daje mu silną motywacje by nie tylko przebić się przez mur, który zbudowała wokół siebie, ale również by walczyć o siebie.
Rae dzięki Cadeowi otwiera się na nowo. Poznaje życie, które myślała, że już straciła. Stawia czoło swoim problemom i lękom.
Książka jest słodkim romansem, który pokazuje, że miłość leczy rany nie ważne jak bardzo są głębokie. Daje szansę by zacząć od nowa. Ofiaruje czysta kartkę i piór, którym bohaterowie mają napisać nowa historię - swoja historię.
Uważam, że warto poświecić czas i przeczytać książkę. Jest powiewem świeżości, który wnosi coś odżywczego w nasze życie.