Biorąc pod uwagę fakt, że tematyka II wojny światowej interesuje mnie od wielu już lat, sięgnięcie po "Wojenną narzeczoną" w momencie polecenia mi jej przez bibliotekarkę było z góry przesądzone. Realia tamtych czasów, choć ciężkie do wyobrażenia, nie są mi obce. Źródłem wielu zasłyszanych historii jest moja ukochana prababcia, która żyła w czasach II wojny światowej i straciła w niej swojego ojca. Czytając książkę Alyson Richman miałam wrażenie, że to właśnie jedna z takich historii.
Prawdziwa miłość to piękne uczucie łączące ludzi nierozerwalnie. Tak właśnie było w przypadku Lenki i Josefa. Wojna rozdzieliła ich drogi, odebrała wszystko na czym im zależało i co posiadali: rodzinę, godność, wiarę i marzenia. Nie zdołała jednak zniszczyć ich uczucia. Pomimo rozstania, żyli nawzajem w swoich myślach, choć bolesnych to jednak przypominających o lepszych czasach, kiedy życie było piękne i takie proste. Główne postacie zostały przez autorkę dobrze wyrysowane i dlatego czytając "Wojenną narzeczoną" odczuwałam niezwykłą emocjonalną więź jaka ich łączyła. Opisy są dynamiczne a zarazem na tyle dokładne, iż czytelnik potrafi wczuć się w rolę bohaterów, choć to być może za dużo powiedziane.
Ogromną zaletą tej książki jest to, że opowiedziano w niej historię z dwóch perspektyw: Lenki i Josefa. W ten sposób nie tylko dowiadujemy się jak wyglądało życie obydwoje bohaterów ale też w jaki sposób każde z nich radziło sobie ze stratą, jak postrzegana była w ich oczach stracona miłość i w jaki sposób radzili sobie z utraconymi marzeniami. Żyli w przeświadczeniu o swojej śmierci. Pomimo mijających lat i nowego życia nigdy o sobie nie zapomnieli, chociaż czasami lepiej byłoby nie pamiętać.
Ta opowieść wywarła na mnie niesamowite wrażenie. Dotknęła we mnie jakiegoś czułego punktu. Nie mogę ukryć tego, że wylałam nad nią wiele łez. Dodatkowo emocje te wzmocnił fakt, że była to poniekąd prawdziwa historia. Lubię kiedy książka wnosi coś do mojego życia a ta na pewno tego dokonała. Temat II wojny światowej i holokaustu może być dla niektórych z naszego pokolenia jedynie jedną z wielu lekcji historii, jednak książki takie jak ta pomagają nam sobie uświadomić, że za tymi hasłami kryją się miliony ludzkich istnień, zarówno tych, które przeżyły, jak i tych poległych. I właśnie dla tego uświadomienia warto sięgnąć po "Wojenną narzeczoną".