Palmer, znany jako autor thrillerów medycznych, proponuje nam "Piątą fiolkę" - która moim zdaniem bardziej jest powieścią sensacyjną.
Zdarzają się tu zabójstwa, leje się krew, pistoletów używa się jak widelców i noży, bijatyki itd. Palmer mnie do siebie nie przekonał tą książką...
Trzech bohaterów połączonych jedną sprawą - przeszczepem organów:
1) Natalie Reyes, była biegaczka, studentka medycyny, początkujący lekarz z trudnym charakterem. W dziwnych i podejrzanych okolicznościach pozbawiona płuca.
2) Ben Callahen - prywatny detektyw, nieco znudzony życiem, stracił pasję i motywację. Wynajęty, by rozwikłać zagadkę kradzieży organów. Wielokrotnie na krawędzi śmierci.
3) Joe Anson - poważnie chory naukowiec, wynalazca leku Sarah-9, pracujący pod nadzorem (w ramach dofinansowania jego badań) Elizabeth St. Pierre, której nie wiedzieć czemu najbardziej zależy na tym, by badacz poddał się transplantacji.
Bohaterowie próbują rozwiązać swoje zagadki, nie brak im przy tym determinacji, ryzykują życiem, by osiągnąć cel. Balansując na krawędzi życia i śmierci, czasem w zbyt cudowny sposób bywają ocaleni. Historia nieco zagmatwana, ale niezwykle łatwa do przewidzenia - Palmer nie był w stanie zaskoczyć w jakiś spektakularny sposób. Głównym jednak zarzutem jest zbytnia rozwlekłość pisarza, książka jest przegadana, dopiero pod koniec nabiera tempa. Plusem natomiast jest sama idea, nawiązanie do Platona, to mi się bardzo spodobało. Ale z kolei na to rzuca cień jakby bajkowość, fantastyczność losów bohaterów, wydają mi się one cokolwiek mało realistyczne...
I na koniec najbardziej nurtujące mnie pytanie: dlaczego fiolka na okładce ma czerwoną zatyczkę, a nie zieloną?
Opublikowane na:
http://dajprzeczytac.blogspot.com/