Mała wieś gdzieś w Bieszczadach przyniosła mi wizję mieszkańców, którzy i owszem martwią się wieloma rzeczami, czekają na małe radości, ale wystarcza im przeczytanie gazety sprzed tygodnia, by orientować się w wydarzeniach. Wszyscy mieszkają w bliżej nieokreślonym kierunku "tam", pokazywanym palcem, a dni mijają czasem do siebie bliźniaczo podobne. Czesia czeka na wyjawienie tajemnicy przez umierającą babkę, Olga na cud, Doris i Marlena na ... długo nie wiadomo na co tak naprawdę czekają. Autorka nie skupiła się tylko i wyłącznie na życiu Filipa, mogłabym śmiało powiedzieć, że równouprawnionymi bohaterkami są kobiety, które pojawiły się w tej historii a co za tym idzie mamy temat zemsty, odbijanie narzeczonych, ciąże, choroby, samotność, szantaże i zdrady. A wisienką na tym torcie niech będzie historia miłosna sprzed dwudziestu lat opowiadana przez małą Tuśkę.
Muszę przyznać, że "Magnolia" to powieść napisana w lekkim stylu, z docinkami i uroczym humorem, która obfituje w sekrety skrywane przez bohaterów. Niektórych nie sposób się domyślić a kiedy wychodzą na jaw z gardła wydobywają się "ochy". Początkowo czułam się nieco znudzona i zastanawiałam się o co tyle szumu z tą książką, aż do czasu gdy zaczęłam poznawać szczegółowo przeszłość bohaterów. A wydarzenia finałowe.... to dopiero jest wielkie "wow". Niezwykłe zakończenie, którego zupełnie się nie spodziewałam. Jeromin-Gałuszce należy się za to ukłon. I co dalej? O tym trzeba się już przekonać sięgając po "Długie lato w Magnolii", czyli kontynuację niniejszej powieści.
http://czytelnicza-dusza.blogspot.com/2016/03/grazyna-jeromi...