Levi Henriksen pisze bardzo specyficznie, oryginalnie, a jego styl do mnie przemawia. Jego powieści stanowią słodko-gorzkie opowieści o życiu, niespieszne, opowiedziane z pietyzmem i pasją. Poprzednio czytałam "Śnieg przykryje śnieg" (recenzja tutaj), która zrobiła na mnie naprawdę duże wrażenie.
Autor wypracował swój własny styl opowieści, który zdecydowanie go wyróżnia. W "Śniegu..." główny bohater powrócił po latach do rodzinnego miasteczka na pogrzeb, w Pieśni harfy, Jim Gystad, główny bohater, przybywa na chrzciny. Bardzo specyficzny początek, spokojne tempo opowieści (ale nie nudne!), charakterystyczna narracja sprawiają, że powieści Henriksena są rozpoznawalne i mają swoj własny styl.
"Pieśń harfy" przyciąga wzrok specyficzną okładką, a jej fabuła sprawia, że czytelnik delektuje się każdą stroną powieści. To opowieść o muzyce i o Bogu, o przyjaźni, poszukiwaniu swej drogi w życiu i konsekwencjach podjętych decyzji.
Jim Gystad, jest producentem muzycznym, który szuka celu w życiu. Postanawia nagrywać to, co sam chce, a w przerwach pracuje jako elektryk. Nie musi martwić się o rachunki.
Pewnego dnia odwiedza mały lokalny kościół w Vinger, gdzie zostaje zaproszony na chrzest. Kiepsko się czuje, bo męczy go okrutny kac. Jednak w kościele jak oczarowany słucha śpiewu trójki starszych ludzi, jak się później okazuje, rodzeństwa Thorsen. Jest zdeterminowany, aby namówić ich na nagranie. Jednak mężczyzna zbywa go, a jego siostry nie podejmują tematu. Jim postanawia za wszelką cenę namówić ich na powrót do śpiewania. Wynajmuje dom w okolicy i małymi krokami zaczyna zbliżanie się do rodziny. Poznaje jedną siostrę, potem drugą, a na końcu nieprzejednanego brata. Poznaje historię ich życia i kariery. Ta znajomość zmienia ich dotychczasowe życie.....
Levi Henrikson stworzył zapadająca w pamięć i niezwykle oryginalną opowieść o muzyce, Bogu, przyjaźni, miłości i o życiu. Autor skutecznie gra na emocjach czytelnika, podsuwa mu barwne obrazy z życia rodzeństwa Thorsen i finał ich decyzji. Ich życie i pasja są niezwykłe, bohaterowie stworzeni przez Henriksena są zdecydowanie nietypowi i tym ujmują czytelnika. To bardzo oryginalne osobowości obdarzone talentem i pasją. Autor pokazuje, że wiek nie gra roli, pasją można się dzielić w każdym wieku, nie wolno się poddawać i odpuszczać. Czasem potrzeba impulsu, kogoś, kto okaże wsparcie i siłę.
Powieść jest niesamowita i nie macie co liczyć tutaj na słodki happy end. To nie ten autor! Finał książki jest po prostu niesamowity i choćby dla niego warto po nią sięgnąć! Polecam serdecznie
http://markietanka-mojeksiazki.blogspot.com/2016/03/piesn-ha...