Wyspa powrotów nie oznacza niestety powrotu na Wyspę Lewis, ani również nie oznacza spotkania z Finem McLeodem - tamta opowieść jest już zamknięta.
Tym razem, Autor zabiera nas na kolejną mroczną i intrygującą wyspę, Entry w Zatoce Św. Wawrzyńca. Entry jest maleńką, spokojną wysepką, na której stale mieszka około 130 mieszkańców. Tutaj wszyscy się znają, nikt nie zamyka drzwi na klucz, a społecznośc rządzi się swoimi prawami.
Jakież jest zaskoczenie mieszkańców i lokalnej policji, kiedy dochodzi tam do zabójstwa, w wyniku, którego ginie prominentny biznesmen. Cień podejrzenia pada na jego żonę - bo przecież nikt z wyspy by tego nie zrobił.....
Sprawę ma zbadać, wezwana na pomoc, grupa śledcza, w której skład wchodzi detektyw Sime Mackenzie, specyficzna osoba, odludek, który rozstał się z żoną, Kirsty, i ma własne problemy. Na domiar złego, była żona towarzyszy mu w tej wyprawie, jako członek ekipy. Sime nie jest specjalnie zżyty i zgrany z zespołem, ale jego znajomość języka jest tutaj bardzo ważna. To on ma przesłuchiwać głównego świadka, jakim jest żona zamordowanego. Mieszkańcy wyspy nie są skorzy do pomocy, nie lubią obcych i jasno to okazują.
Kiedy dochodzi do spotkania Sime i Kirsty, dzieje się coś dziwnego. Detektyw cały czas ma wrażenie, że ją zna i już gdzieś widział, ona reaguje podobnie. Zauważa na jego ręku charakterystyczny sygnet i okazuje się, że ma identyczny wisior, a kiedy go szuka stwierdza, że zniknął....
Wszystko wokół jest dziwne, i jakoś nie składa się w całość, Sime musi poukładać sobie wszystko w głowie, kiedy zaczynają go nawiedzać przedziwne sny ukazujące przeszłość. Już wie, gdzie widział przesłuchiwaną..... I pomimo dowodów przemawiających na jej niekorzyść, wierzy w jej niewinność.
Czy uda mu się to udowodnić i znaleźć winnego zabójstwa? Zajrzyjcie do Wyspy powrotów!
Najnowsza powieść Petera Maya pochłonęła mnie bez reszty. Bardzo lubię jego specyficzny, mroczny styl pisania i niesamowite wyspy, które dzięki niemu poznajemy. Specyficzne społeczeństwa, żyjące w izolacji, na własnych zasadach i prawach, jakby w oderwaniu od rzeczywistości. Uwielbiam wczytywać się w jego książki i chłonąć ten klimat, całą sobą. Autor genialnie połączył teraźniejszość i przeszłość, realizm i swoistą magię wyspy.
"Wyspa powrotów" to niesamowite połączenie kryminału z mroczną powieścią o klimacie wiktoriańskim. Klimat i pogoda, jeszcze wzmagają to uczucie - ciarki chodzą po plecach podczas lektury książki. Przeszłość i przeznaczenie kładą się cieniem na losach bohaterów powieści.
Mam nadzieję, że coraz więcej osób będzie kojarzyć pisarza Maya z niesamowicie mrocznymi kryminałami z wysp, a nie tylko z opowieściami o Indianach. Ja zdecydowanie wolę współczesnego Maya i jego książki - polecam!
http://markietanka-mojeksiazki.blogspot.com/2016/03/wyspa-po...