Okrutna miłość

Recenzja książki Okrutna miłość
Kiedy trafiłam na tę książkę wiedziałam, że muszę ją przeczytać, wiedziałam także, że nie będzie to łatwe ponieważ okropnie się wzruszam przy takich historiach tym bardziej, że nie jest to fikcja literacka. Świadomość tego, że taka historia wydarzyła się naprawdę napawa mnie przerażeniem i zdumieniem, jak tak można? Zdaję sobie sprawę z tego, że ten jeden opisany przypadek jest maluteńką kropelką w ogromnym morzu podobnych sytuacji i tym bardziej mogę być wdzięczna losowi, że moje życie potoczyło się tak wspaniale, że mam cudownego męża, dzieci, dom. Że mam spokój, że moje problemy są tak trywialne w porównaniu do problemów opisywanych w tej książce...

Maria Josè to Hiszpanka mieszkająca w Ameryce, zakochana w tym kraju po uszy. Niezależna, silna, pełna pasji, marzeń, dążąca do celu, spełniająca się zawodowo - taka właśnie była nasza główna bohaterka. Do szczęścia brakowało jej jedynie mężczyzny, z którym mogłaby spędzić resztę życia. Niestety jak dotąd wszystkie jej związki kończyły się niepowodzeniem, a ponieważ latek ciągle przybywało Maria Josè nie miała już sił na kolejne próby i tracenie czasu na długie randki, poznawanie się od podstaw... Zapisała się więc na portal randkowy, który był na naprawdę wysokim poziomie i to własnie tak poznała Petera. To była miłość od pierwszego spotkania. Wszystko poszło ekspresowo, po kilku miesiącach okazało się, że jest już w ciąży, szybki ślub i wspólne życie "na zawsze". Nawet nie zdawała sobie sprawy jak bardzo się myliła... Zaczęło się od jakiś dziwnych tajemnic, kłamstw, namawiania jej do tego, aby nie starała się o zezwolenie na pobyt w Ameryce, potem wybuchy złości, pierwsze uderzenie, wyrzucenie jej z domu, z czasem wrzaski się nasilały, bicie także, policja wielokrotnie interweniowała, wiele razy Peter wynosił się z domu, ale ciągle wracał, a ona ciągle go przyjmowała... Maria Josè stała się ospała, zniechęcona, bez sił do życia, apatyczna. Zaniedbała ukochaną pracę, odpuściła sobie wszystko co było dla niej ważne, nie miała sił, ani ochoty podnosić się nawet z łóżka. Wszystko to przypisywała depresji, nawet nie przypuszczała, że to wszystko spowodowane było czymś o wiele wiele gorszym...

Jej mąż okazał się nie tylko tyranem, który zatruwał jej życie będąc z nią. Po rozstaniu jej życie stało się jeszcze większym piekłem. Był on przebiegły, miał znajomości, wszystko to co robił było dokładnie przemyślane i krok po kroczku sprawiał, że jego żona nie mając na sumieniu niczego złego pogrążała się jeszcze bardziej. To przez niego zaczęła mieć problemy prawne, to przez niego musiała się ukrywać przed policją, to przez niego groziło jej to, że odbiorą jej dziecko chociaż to własnie on był potworem...

Mogłabym tak pisać jeszcze długo, bo chociaż skończyłam już czytać tę książkę to nadal w głowie mi się nie mieści jak mogło do tego wszystkiego dojść, jak sąd mógł ją tak potraktować, jak za niewinność można przeżywać coś takiego co przeżywała ta kobieta, jak mąż może zrobić coś takiego swojej żonie... Miałam już okazję czytać jedną książkę Reyes Monforte pod tytułem "Pocałunki piasku". Już wtedy przekonałam się o tym, że autorka ta ma talent do opowiadania tak strasznych historii, historii tak prawdziwych, które naprawdę miały kiedyś miejsce. I te historie są dobre, są przejmujące, wciągające, emocjonujące. Podczas czytania czasami miałam ochotę wstrząsnąć bohaterką, nakrzyczeć na nią, że powinna słuchać wszystkich dookoła, a nie tego co sobie ubzdurała w głowie. Uparta kobieta, która ślepo wierzyła w sprawiedliwość Amerykańskiego sądownictwa i którą czekał wielki kubeł zimnej wody. W końcu dotarło do niej w jak beznadziejnej jej sytuacji i że nikt nie interesuje się za bardzo jej sprawą...

Dotychczas miałam okazję przeczytać dwie jej książki i zauważyłam, że charakteryzują się one tym, że dotyczą ludzi z różnych kultur. Tutaj mamy Hiszpankę mającą problemy z amerykańskim wymiarem sprawiedliwości, w przypadku "Pocałunków piasku" była to Saharyjka mieszkająca w Hiszpanii...

Powiem Wam jak najbardziej szczerze, że książka ta bardzo mnie wciągnęła, czytałam ją z wielkim zainteresowaniem, byłam bardzo ciekawa co będzie dalej i tylko niektóre opisy dosyć mocno mi się dłużyły. Myślę, że gdyby nie było niektórych z nich to przeczytałabym tę książkę o wiele, wiele szybciej Jednak to naprawdę drobny szczegół, który nie wpływa źle na czytanie. Więc jeśli lubicie taką tematykę to myślę, że przypadnie ona Wam do gustu. Niestety nie jest to historia z happy endem. To co przydarzyło się głównej bohaterce jest tak okropne, tak niewyobrażalne... Zresztą przeczytajcie sami. Ja zaraz po zakończeniu książki pognałam szukać w internecie jakiś informacji na temat tej kobiety i jej przypadku. Znalazłam artykuły dotyczące jej sprawy, zdjęcia z czasów zanim trafiła do więzienia, zdjęcia z sal sądowych kiedy Maria Josè ubrana w więzienny strój stoi przez sądem. Tak, wszystko to wydarzyło się naprawdę, imiona i nazwiska nie zostały zmienione, jest to najprawdziwsza historia opisująca życie i horror, który zgotował Hiszpance jej mąż oraz amerykańska władza...
0 0
Dodał:
Dodano: 08 III 2016 (ponad 9 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 208
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: MartaAnia
Wiek: 34 lat
Z nami od: 20 X 2012

Recenzowana książka

Okrutna miłość



To był moment. Reszta muzyków stroiła instrumenty. Peter uniósł rękę do węzła krawata i rozluźnił go. Przechylił głowę z lewej strony na prawą i rozpiął górne guziki białej koszuli. Pomyślała: „Chcę spędzić z nim resztę życia”. Wystarczyły cztery lata, aby zmienił jej życie w piekło. - Mami, mami - krzyknęła słodko Victoria, zbliżając buzię do słuchawki. - Mami, kocham cię. Gdzie jesteś? Dlaczego...

Ocena czytelników: - (głosów: 0)