"Emma i ja" to powieść obyczajowo-psychologiczna, napisana z perspektywy ośmioletniej Carrie, która jest narratorem tej książki. Prostym językiem opowiada o swoim trudnym życiu, szkole, gdzie dzieci jej dokuczają, podjęciu pracy u pana White'a, wizycie u koleżanki, w której domu dźwięk garnków i patelni podczas przygotowywania posiłku był fantastyczny, bo ze swojego domu go nie znała... Caroline opisuje swoje relacje z Emmą, odwagę młodszej siostry, ich świat i zasady w nim panujące, podobnie jak i we wspólnym pokoju.
Najbardziej poruszyły mnie opisy krzywd i razów wymierzanych dziewczynkom oraz karmienie ich psim jedzeniem, ich ucieczki, skradanie się, tworzenie całych planów, by ominąć jakoś kolejne krzywe spojrzenie rodziców. Bo wystarczyło spojrzeć nie tak jak oni tego oczekiwali i już można było się narazić na gniew... Kiedy i jak skończy się piekło, które urządza rodzinie Richard? Jak będą brzmiały odpowiedzi na pytania, które stawiałam podczas kolejnych czytanych stron?
Podsumowując jest to książka trudna, emocjonująca i opisująca najgorszą z możliwych krzywd - tą na dziecku. Dla mnie to powieść z półki "dobra", ponieważ zbyt wiele zabrakło jej, bym mogła czuć się w pełni usatysfakcjonowana lekturą. Jednak jeśli wiecie, że dacie radę przebrnąć przez opisy obrażeń na ciele ośmiolatki, obojętne czy czasem wrogie reakcje matki i szaleńcze ataki ojczyma, to sięgnijcie, bo może akurat to książka dla Was. A gwarantuję, że finał Was zaskoczy, choćby w połowie.
całość recenzji:
http://czytelnicza-dusza.blogspot.com/2016/02/elizabeth-floc...