„Nie jesteśmy jednym narodem. Jesteśmy podzieleni, zbyt zajęci naszymi własnymi interesami i granicami. Jesteśmy jedną planetą, ale patrząc na nas, nie domyśliłbyś się tego.”
Drugi tom poprzedzający wydarzenia znane nam z „Gry Endera”. Rozpoczyna się prawdziwa walka z Formidami.
Nie mogłam doczekać się powrotu do bohaterów z „W przededniu”, gdyż bardzo się z nimi zżyłam, a zwłaszcza z nieustraszonym Victorem. Muszę przyznać, że nadal uwielbiam tą postać za jego ogromną pomysłowość. Za moje serce chwycił mnie także ośmioletni Chińczyk – Bingwen. Dziecko, pomimo swojego młodego wieku, jest bardziej świadome zagrożeń czyhających podczas wojny niż niejeden dorosły. Ma także błyskotliwe pomysły, które niejednokrotnie są wykorzystywane do walki przeciwko kosmitom.
Autorzy stworzyli naprawdę ciekawą i wciągającą historię, od której ciężko się jest oderwać. Akcja pędzi szybciej niż w pierwszym tomie. Plastyczny język powoduje, że z łatwością wyobraziłam sobie wszystkie makabryczne sceny, a było ich nie mało. Orson Scott Card i Aaron Johnson nie bali się pokazać wszechobecnej śmierci, która towarzyszy wojnie. Przerażającym ujęciem było także to, że państwa nie potrafiły się zjednoczyć w obliczu globalnego zagrożenia. I jeśliby tak chwilę pomyśleć, to niestety jest to także rzeczywistość, a przykładów można znaleźć wiele.
Książka zakończyła się w takim momencie, że wręcz trzeba sięgnąć po ostatni tom. Nie mogę się już doczekać. Mam nadzieję, że będzie równie dobry.
„Jeśli będziesz czekać, aż wszystkiego się dowiesz, nigdy niczego nie zrobisz.”
http://magiczneksiazki.blogspot.com